Od spadków rozpocznie się czwartkowa sesji na warszawskiej giełdzie. Za takim scenariuszem przemawiają trzy argumenty. Mianowicie, wczorajsze pogorszenie nastrojów na GPW, po silnej zwyżce we wtorek. Zdecydowana realizacja zysków na Wall Street, sprowokowana m.in. wynikami Goldman Sachs. Jak również dzisiejsze mocne spadki na głównych azjatyckich parkietach.

We wtorek kolejny raz okazał się, że samodzielna próba wykreowania trwałej korekty, jaka została podjęta na polskim rynku akcji w pierwszych dniach stycznia, nie może się udać w sytuacji, gdy na globalnych rynkach akcji utrzymują się dobre nastroje.

Jednak już dzień później rodzimi inwestorzy musieli przełknąć gorzką pigułkę. Środowy spadek indeksu WIG20 o 1,33% do 2757,30 pkt. pokazał, że pomimo euforycznego wzrostu dzień wcześniej (2,72%), strach wciąż się utrzymuje. Dziś ten strach powinien być dobrze widoczny.

W środę amerykańskie indeksy S&P500 i Nasdaq Composite, pierwszy raz od dłuższego czasu, zaliczyły spadki o ponad 1%. Z uwagi na duże wykupienie tamtejszego rynku akcji, rodzi to uzasadnione obawy przed przedłużeniem korekty. Szczególnie, gdyby kolejne wyniki spółek inwestorzy przyjmowali z rozczarowaniem.

Mocnym argumentem przemawiającym za spadkami na warszawskiej giełdzie w dniu dzisiejszym jest też wyprzedaż na azjatyckich giełdach. Nikkei spadł o 1,1%, a Shanghai Composite został przeceniony o 2,9%. Z jednej stronty była to reakcja na zachowanie Wall Street, z drugiej obawy przez dalszym zaostrzeniem polityki monetarnej w Chinach, po tym jak opublikowane dziś dane o PKB okazały się lepsze od prognoz.

Dziś wśród potencjalnych impulsów mogących mieć wpływ na sytuację na GPW będzie też zachowanie rynku surowcowego, co w największym stopniu będzie determinować sytuację na akcjach KGHM, PKN Orlen i Lotosu. Wyniki kwartalne amerykańskich spółek (zwłaszcza Morgan Stanley) , a także dane makroekonomiczne z Polski i USA.