W 2010 r. francuska firma zwiększyła sprzedaż aut osobowych w Polsce aż o 40 proc. Nowa strategia okazała się bardzo skuteczna.
Zmiany za sterami polskiej filii Citroena wyszły jej na dobre. W 2010 r. firma zwiększyła o 5 proc. sprzedaż samochodów dostawczych i aż o 40 proc. aut osobowych. – Sprzedaż nakręcały modele C4, C5 oraz Berlingo – mówi Jerzy Prządka, dyrektor ds. PR Citroen Polska.

Nowa strategia

W dużej mierze wzrost był efektem strategii, którą wprowadził nowy dyrektor generalny firmy. W kwietniu 2010 r. przyszedł do niej Lahouari Bennaoum, który wcześniej był szefem regionu i koordynował działania na rynkach Polski, Czech, Słowacji, Rumunii, Węgier oraz Danii, Szwecji i Norwegii. Lahouari Bennaoum miał przeprowadzić sanację firmy. Położył nacisk na wyścig z konkurentami. Citroen uzbroił się w samochody z kratką, a nawet zaczął zamawiać w fabrykach modele specjalnie skrojone pod polskiego klienta. Tak było z Berlingo, które nie dość, że prosto z fabryki przyjeżdżało z kratką, to na dodatek miało w środku pięć miejsc. To był strzał w dziesiątkę.
Dzięki nowej strategii Citroenowi udało się obronić przed atakiem czającego się tuż za nim Nissana.

Imponujący wzrost

Jak wynika ze statystyk Instytutu Samar, 40 proc. sprzedanych aut osobowych więcej niż w 2009 r. stawia Citroena na pierwszym miejscu pod względem tempa rozwoju wśród czołowych 15 firm na rynku. Spoza tego grona tylko Dacia pobiła Francuzów. Jednak skala działalności obydwu firm jest krańcowo różna.
Eksperci nie mają wątpliwości: tak imponujący wzrost oznacza, że spadający przez ostatnie lata w rankingach Citroen zaczyna wracać do gry.
Andrzej Halarewicz, szef JATO Dynamics w Polsce, ocenia, że jest to zasługa głównie agresywnej polityki cenowej prowadzonej przez cały 2010 r. Dzięki temu udało się firmie sprzedać nie tylko więcej samochodów osobowych (13,4 tys.), lecz także dostawczych (3,7 tys.). Co ciekawe, jak mówi, Citroen w tym segmencie zaczął już nawet podgryzać potentatów: Peugeota oraz Fiata.
Na tę część rynku firma stawia również w tym roku. – Uważamy, że gospodarka będzie sprzyjać dalszym zakupom w firmach i po możliwym zwolnieniu w pierwszej połowie roku nowe zamówienia na samochody dostawcze wysypią się znowu w drugim półroczu – mówi Jerzy Prządka.
Citroen nie spodziewa się natomiast zbyt wiele po rynku samochodów osobowych. To efekt zawieszenia przez rząd od nowego roku pełnego odpisu VAT od aut z kratką.
– Zakładamy utrzymanie sprzedaży na zeszłorocznym poziomie, ale przy spadku całego rynku o 10 – 15 proc. – szacuje Jerzy Prządka.

Coraz lepiej na świecie

Czy francuska marka wróci do pierwszej dziesiątki sprzedawców samochodów w naszym kraju? Mocni przeciwnicy – dwie koreańskie marki Kia i Huyndai – zakładają dalsze wzrosty sprzedaży.
Nie jest jednak pewne, czy ich prognozy będą trafione. Już w końcówce zeszłego roku obie marki nieco zwolniły. Zwiększyły co prawda wyniki w 2010 r., ale wzrosty były dwa razy niższe od Citroena.
Tymczasem sytuacja do ataku jest idealna. Polskiej filii do odrobienia pozostało w tym roku od 1,5 do 3 tys. sztuk, by przegonić największych konkurentów. Taki dystans dzieli Francuzów od Kia i Huyndaia.
Citroenowi idzie dobrze nie tylko w Polsce, lecz także w Europie i na świecie. Wczoraj koncern PSA Peugeot Citroen podał, że w zeszłym roku sprzedaż wzrosła o 13 proc. do 3,6 mln aut. Z tego 2,2 mln, czyli ponad 60 proc., sprzedano w Europie. Philippe Varin, dyrektor generalny PSA Peugeot Citroen, chce zmienić te proporcje. Wczoraj zapowiedział, że w 2011 r. koncern będzie coraz mocniej stawiał na Chiny.
W podboju Państwa Środka Francuzów ma wesprzeć nowy model 408.