Popyt na usługi firm cateringowych, które organizują prywatne domówki i korporacyjne eventy oraz dostarczają na nie potrawy, rośnie na początku roku przeciętnie o 30 – 35 proc. i może zarobić w karnawale nawet o 50 – 60 proc. więcej niż w innych okresach roku.
Firma specjalizująca się w organizowaniu przyjęć może zarobić w karnawale nawet o 50 – 60 proc. więcej niż w innych okresach roku. Ale i tak, niezależnie od kalendarza, popyt na usługi cateringowe stale rośnie.

Miejsce i cele

Rynek ten jest słabo zbadany. Usługi tego typu wrzucane są do jednego worka z całą gastronomią. Jak twierdzą właściciele firm i portali reklamujących catering, w kraju funkcjonuje ok. 12 tys. firm. Ale tylko tych mających w ofercie rozbudowane menu oraz zapewniających co najmniej kilka tzw. atrakcji dodatkowych. Maleńkich, zajmujących się jedynie dostarczaniem kanapek do sąsiedniego biurowca, biznesów nikt nie jest w stanie policzyć.
Wiadomo, że firm z każdym rokiem przybywa. Choć coraz wolniej. Na początku przemian ustrojowych, gdy na tego typu usługi był duży popyt, ich liczba rosła po ok. 15 – 20 proc. rocznie. W ostatnich latach firm co roku jest ok. 10 proc. więcej. – Jest nieco trudniej, ale nie znaczy to, że rynek jest zamknięty i nasycony – twierdzi Maksymilian Kownacki, szef jednej ze stołecznych agencji cateringowych. – Jeżeli ktoś znajdzie stałych odbiorców, uczciwych i pracowitych ludzi do pomocy i wykaże się inwencją, powinien znaleźć dla siebie miejsce.
Podstawą jest dobre rozeznanie najbliższego rynku. Jest to bowiem typowa działalność lokalna. Trzeba zorientować się, ile i jakich firm tej branży funkcjonuje w okolicy: czy potencjalni odbiorcy mają podpisane umowy na dostawę jedzenia, ile zatrudniają osób, czy w pobliżu stoją automaty sprzedające przekąski i gorące napoje, które znacząco obniżają obroty cateringu. Istotne jest, aby pracownicy doskonale znali wybrany obszar i potrafili dotrzeć o wyznaczonej godzinie do każdego miejsca. Inaczej firma szybko straci renomę i wypadnie z rynku.
Konieczne jest szczegółowe określenie profilu działalności. Trzeba zdecydować, czy postawić tylko na dostarczanie jedzenia, czy także organizację imprez i w jakim zakresie.



Szpitale i eventy

Najprostszym pomysłem jest dostarczanie kanapek np. na pobliską budowę. Do tego typu działalności nie trzeba wiele. Posiłki można przygotowywać we własnej kuchni, samemu też je roznosić.
Rosnącym rynkiem, zdaniem specjalistów, będą w najbliższym czasie szpitale i zakłady opieki zdrowotnej. Obecnie, według Najwyższej Izby Kontroli, zaledwie połowa spośród zbadanych 133 szpitali państwowych korzysta z usług zewnętrznych firm. Natomiast niemal wszystkie tego typu placówki prywatne korzystają już z usług zewnętrznego cateringu. Specjaliści uważają, że publiczne szpitale będą naśladować prywatne.
Powód jest prosty – brak pieniędzy. Szpitale nie są często w stanie sfinansować remontu kuchni, który trzeba wykonać co kilka lat. Wprowadzenie zewnętrznego cateringu jest tańsze. Ile można na tym zarobić? Dzienna stawka żywieniowa pacjenta wynosi zazwyczaj ok. 25 – 30 zł.
Rozrasta się także rynek imprez firmowych. Jednak na tym polu panuje już spora konkurencja. – Człowiek konsumuje oczami – zauważa Kownacki. Dlatego coraz większą wagę klienci przywiązują do oryginalnych pomysłów. Ma zatem znaczenie wystrój sali, gdzie odbywa się impreza (lampiony, rzeźby z lodu, czekoladowe fontanny, potrawy przyozdobione warzywami, owocami, jadalnymi kwiatami itp.), możliwość zorganizowania orkiestry czy didżeja. Dobrze, gdy firma organizuje jednocześnie opiekę dla dzieci, może zaoferować biesiadę na świeżym powietrzu albo występy artystyczne.

Inwestycje i zarobki

Wysokość nakładów zależy od zakresu usług, jaki firma będzie oferować. Najprostszą firmę kanapkową można założyć, inwestując jedynie w półprodukty. Jak twierdzą specjaliści, właśnie na tej działalności marże są najwyższe (nawet do 40 – 50 proc.). Jednak trzeba pamiętać, że dużo w ten sposób sprzedać się nie uda. Aby działalność miała sens, należałoby znaleźć chętnych codziennie na około setkę kanapek (po 3 – 5 zł sztuka). Wtedy dzienny zarobek wyniesie około 150 – 250 zł.
Na imprezach eventowych można zarobić więcej, ale jest ich mniej i marża jest niższa (od 5 do 20 proc.). Organizacja prostego wieczoru integracyjnego w wynajętym lokalu dla około 100 osób kosztuje około 10 tys. zł. Imprezy dla partnerów zewnętrznych kosztują po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Budżety ogromnych imprez plenerowych dla klientów liczone są w setkach tysięcy.

Pod lupą sanepidu

Trzeba pamiętać, że miejsce przygotowywania nawet prostych posiłków musi być zatwierdzone przez sanepid. Jednak jeżeli miejscem tym będzie prywatna kuchnia, jak zauważa Przemysław Gogojewicz, ekspert Kancelarii Usług Prawniczych, nie powinno być z tym problemów.
Zatwierdzenie większego lokalu podlega już dużo bardziej skomplikowanej procedurze. Musi on spełniać szczegółowe wymagania budowlane i sanitarno-epidemiologiczne (szczegółowy wykaz znajduje się na stronach www.gis.mz.gov.pl.). To oznacza spore koszty. Trzeba też pamiętać, że zatrudnione do przygotowywania posiłków osoby muszą mieć aktualną książeczkę zdrowia.
Ale te koszty można ograniczyć. Dobrym pomysłem, jak podpowiadają specjaliści, jest dogadanie się z pobliską restauracją i wydzierżawienie od niej kuchni, być może nawet z personelem. Prawdziwe życie tego typu lokalu zaczyna się bowiem dopiero po południu i trwa do późnej nocy. Rano natomiast i wczesnym popołudniem, gdy firmy cateringowe są najbardziej aktywne, restauracje świecą pustkami. W tym czasie mogą z powodzeniem przygotowywać posiłki jako swoisty podwykonawca albo przynajmniej udostępniać pomieszczenia.