Ubiegłotygodniowa dymisja Wojciecha Topolnickiego, wiceprezesa Polskiej Grupy Energetycznej odpowiedzialnego za finanse, wstrząsnęła firmą. Decyzja o usunięciu najbliższego współpracownika Tomasza Zadrogi z zarządu grupy jest zaskoczeniem również dla branży. Przedstawiciele spółki nabrali wody w usta i nie podają oficjalnie powodów odwołania. Obowiązki Wojciecha Topolnickiego rada nadzorcza powierzyła prezesowi PGE – Tomaszowi Zadrodze.

Tajemnicza dymisja

W mediach pojawiły się spekulacje, że powodem dymisji mogła być różnica charakterów obu panów.
– Nic z tych rzeczy nie miało miejsca – mówi „DGP” członek rady nadzorczej proszący o zachowanie anonimowości. Nasz rozmówca wyklucza również, że powodem odwołania były kwestie zawodowe. – Rada nadzorcza ceni dokonania Wojciecha Topolnickiego – twierdzi nasz rozmówca.
Sprawa jest bardzo tajemnicza. Posiedzenie rady zwołano naprędce, gdy Topolnicki był na urlopie. On sam o odwołaniu został poinformowany SMS-em.
Nasi rozmówcy twierdzą, że ostatnia decyzja rady nie zapowiada kolejnych zmian na najwyższych szczeblach w spółce. Tym bardziej że w lipcu 2011 r. upływa kadencja całego zarządu PGE. Według naszych źródeł o stanowisko spokojny może być Tomasz Zadroga. Prezes PGE ma bardzo silną pozycję w Ministerstwie Skarbu, które kontroluje 69 proc. akcji PGE.
Resort zachowuje zimną krew. – Będziemy oczekiwać, że rada wybierze następcę odwołanego wiceprezesa w drodze konkursu – mówi Maciej Wewiór, rzecznik Ministerstwa Skarbu Państwa.

Wielkie plany

Kadrowe zamieszanie nie rokuje jednak spółce najlepiej u progu 2011 r. Ten rok może okazać się kluczowy dla największych inwestycji PGE. Ogłoszono przetarg na nowy blok węglowy w Opolu, ale na razie nie ma jego rozstrzygnięcia. Największa w Polsce grupa energetyczna szuka wykonawcy dwóch nowych bloków o mocy 800 – 900 MW każdy. Umowa może mieć wartość nawet ok. 10 mld zł. Do tej pory zainteresowanie realizacją zgłaszały cztery konsorcja.
Trwa już przetarg na nowy blok na węgiel brunatny w Turowie. Inwestycje w Dolnej Odrze czy nowy projekt elektrowni w Lublinie wspólnie z GdF Suez są dopiero we wstępnych fazach.
W połowie roku, czyli dokładnie wtedy, gdy będą decydowały się losy obecnego zarządu, PGE musi ogłosić przetarg na dostawcę reaktora do pierwszej polskiej elektrowni jądrowej.

Napięta strategia atomowa

Siłownia musi być gotowa do 2020 r. Poślizg już na tak wczesnym etapie inwestycji przekreśla szanse na jej ukończenie w terminie. PGE na razie zamówiła wstępne studium wykonalności, które zrobi Deloitte wspólnie z fińską firmą Poiry.
Analitycy uważają, że i bez kadrowego zamieszania zrealizowanie celów na 2011 r. może być trudne.
– Inwestycje w Opolu i Turowie to pierwsze od kilku lat duże projekty energetyczne. Uzyskane ceny, terminy i marże będą punktem odniesienia dla polskiej energetyki w kolejnych latach.Dlatego może być trudno szybko rozstrzygać te przetargi – mówi Kamil Kliszcz, analityk DI BRE Banku.