Biura podróży, kusząc wysokimi zniżkami, sprzedały w miesiąc już 30 – 40 proc. swojej wakacyjnej oferty. Jednak przy tak dużej przedsprzedaży, latem może zabraknąć popularnej oferty last minute.
Przestraszone zapaścią branży ostatnich dwóch lat i upadkiem firm turystycznych biura turystyczne zaoferowały rabaty sięgające nawet 40 proc. ceny. To średnio 10 proc. więcej niż przed rokiem. Zabieg przyniósł skutek – klientów jest tylu, ilu przed kryzysem.
Dla touroperatorów to powód do zadowolenia, bo jeszcze w listopadzie wielu ekspertów z branży zapowiadało kolejny trudny rok. Tylko niewielu przewidywało ożywienie.
Jeśli wysoki popyt na letnie imprezy utrzyma się przez cały okres przedsprzedaży, czyli do marca, w sezonie może nie być ofert last minute. – A przynajmniej nie tak atrakcyjnych jak w 2010 r., kiedy to do Turcji można było polecieć na tydzień za 600 – 700 zł – mówi Piotr Czorniej z Exim Tours.
Zdaniem Andrzeja Glapiaka ze spółki Enovatis zarządzającej portalami EasyGo.pl czy Wakacje.pl sprzedaż ofert w promocji wcześniej – taniej jest traktowana jak branżowy barometr. – Jeśli planujemy urlop rodzinny, mamy wymagania dotyczące kierunku, hotelu, to nie powinniśmy zwlekać z decyzją, zwłaszcza że rabaty za wcześniejsze zakupy są tak samo duże jak w przypadku późniejszych, mniej pewnych last minute – dodaje Glapiak.
Podobnie jest w innych biurach. – Nasza oferta na lato sprzedaje się rewelacyjnie, odnotowujemy 30-proc. wzrost sprzedaży w porównaniu do analogicznego okresu w poprzednim roku. A w przypadku imprez lotniczych aż o blisko 50-proc. – mówi Magda Plutecka-Dydoń z Neckermanna.
Z optymizmem w przyszłość patrzą też Rainbow Tours, które w grudniu sprzedało prawie 13 tys. miejsc, co oznacza wzrost w stosunku do poprzedniego roku o prawie 10 proc., i Exim Tours. W tym ostatnim biurze została już sprzedana jedna czwarta przygotowanych na lato 2011 miejsc.
– W sumie mamy zarezerwowanych ponad 40 tys. miejsc. To dwa razy lepszy wynik niż przed rokiem – zauważa Piotr Czorniej.
Ale największego boomu zakupów biura podróży dopiero się spodziewają. W związku z tym, że sprzedaż letnich ofert ruszyła na dobre w grudniu, czyli miesiąc później niż zwykle, szczyt jest spodziewany na przełomie stycznia i lutego.
Na duże zainteresowanie letnimi wycieczkami przekładają się wysokie rabaty udzielane przez touroperatorów w okresie przedsprzedaży. Sięgają 40 proc. ceny wycieczki katalogowej. Do tego można liczyć na wycieczki fakultatywne gratis, co daje dodatkowo oszczędność na poziomie 30 – 40 euro od osoby dziennie.
– Dzięki upustom wyjazd do Bułgarii do hotelu czterogwiazdkowego z wyżywieniem oferujemy już za 1 tys. zł od osoby, a do Hiszpanii o podobnym standardzie za 1,3 tys. zł od osoby – mówi Piotr Czorniej.
Jest też taniej niż przed rokiem – średnio o 10 proc., bo wycieczki na Peloponez potaniały o 14 proc., a do Hiszpanii o 7 proc. Więc np. za tygodniowy pobyt w hotelu Kinetta Beach w opcji all inclusive w Grecji zapłacimy już 2612 zł za osobę, a nie jak rok temu 3022 zł.
To efekt w dużej mierze owocnych negocjacji polskich biur podróży z liniami lotniczymi i hotelarzami, którzy chcą widzieć u siebie turystów.
– Nie bez znaczenia jest też stały trend umacniania się złotówki – podkreśla Magda Plutecka-Dydoń.
Jednak utrzymanie się korzystnej relacji polskiej waluty do euro wcale nie jest pewne. Jeśli to się zmieni, wakacje kupione później będą droższe.