Francuzi uderzą w klasę premium, Niemcy zaskoczą (nawet samych siebie) niebanalnym stylem, Koreańczycy udowodnią, że stać ich na więcej, niż wszyscy sądzą, a Japończycy nadal będą drzemać – tak można podsumować premiery motoryzacyjne. W 2011 roku w salonach pojawi się 60 nowych modeli samochodów.
Ostatnie trzy lata były dla większości koncernów motoryzacyjnych jak Rajd Dakar. – mało szybkich prostych, za to mnóstwo zdradliwych zakrętów i ukrytych przeszkód. Niektórzy, jak np. Chrysler, ugrzęzli w piachu po sam dach i zostaliby w nim na zawsze, gdyby nie pomoc konkurencji (w tym wypadku Fiata). Nie wszyscy dojechali do mety – motoryzacyjna pustynia pochłonęła m.in. Hummera oraz markę Mercury.
Ci, którym udało się ukończyć rajd przez kryzys, do dzisiaj liżą po nim rany. Lekiem na nie mają być nowe modele wprowadzane w tym roku do sprzedaży. – Po liczbie zapowiadanych premier wyraźnie widać, że w czasie kryzysu większość producentów nie stała w miejscu i nie lamentowała, lecz zacisnęła pasa i ciężko pracowała – uważa Juergen Pieper, analityk rynku motoryzacyjnego z Metzler Banku. W tym roku na polskim rynku zadebiutuje ok. 60 nowych modeli. Kolejne 30 – 40 przejdzie zmiany stylistyczne (tzw. facelifting).

Zabawa w motoberka

Kryzys sprawił, że producenci zaczęli szukać nowych rynków zbytu dla swoich produktów. I to nie tylko w sensie geograficznym. Marki francuskie bez pardonu wdzierają się do segmentu premium. Już w styczniu zadebiutuje u nas Citroen C4, okrzyknięty najlepiej wykonanym autem wśród kompaktów. Co więcej, w maju pojawi się jeszcze bardziej luksusowa wersja auta – DS4, która będzie rywalizowała z Audi A3 czy BMW serii 1.
Z kolei Peugeot chce przekonać do swojego nowego modelu 508 wszystkich tych, dla których np. Volkswagen Passat czy Ford Mondeo są zbyt pospolite i nieco za małe, a z kolei Mercedes klasy E jednak zanadto snobistyczny i drogi. Innymi słowy 508 ma być kompilacją tradycyjnych segmentów D i E. Podobnie sprawa wygląda z Renault Latitude, które pojawi się w polskich salonach jeszcze w styczniu. Będzie większe i bardziej komfortowe od Laguny i jednocześnie tańsze o 30 – 40 proc. od niemieckich konkurentów z klasy premium. Stąd odważne prognozy Renault Polska co do jego sprzedaży. – Szacujemy ją na 250 sztuk w tym roku – mówi Agata Szczech, dyrektor PR w spółce.
Choć Niemcy twierdzą, że nie czują się zagrożeni poczynaniami Francuzów, to udzieliła się im atmosfera ganiania konkurencji. Sami zaczęli ją ścigać, tyle że w kwestiach estetycznych. Od dekad pokutuje stereotyp, że Peugeot czy Citroen potrafią tchnąć w swoje modele mnóstwo świeżości, podczas gdy produkty niemieckie są równie nowoczesne pod względem stylistyki co siedziba Bundestagu. Teraz ma się to zmienić. Dowody – choćby porywający Mercedes CLS w styczniu, zaskakująco oryginalny Ford Focus i ponadczasowe Audi A6 w marcu, a jesienią Opel Astra GTC, miejski Volkswagen Up i hybrydowy Opel Ampera.

Korea goni Japonię

Coraz odważniej i z coraz większymi sukcesami do gry o względy europejskich kierowców włączają się Koreańczycy. Nie ma kwartału, aby czymś nie zaskoczyli – to jakością wykonania, to znowu niebanalną stylistyką. Podobnie będzie wiosną, gdy na drogi wyjadą Hyundai Genesis i Kia Optima. Te limuzyny mają wszelkie predyspozycje do tego, aby odbić część klientów nie tylko Volkswagenowi czy Oplowi, lecz także markom japońskim.
Szczególnie, że te ostatnie w ramach kryzysowych oszczędności prawdopodobnie wysłały na przymusowy urlop wszystkich pracowników z działów projektowych. Tegoroczne premiery Toyoty, Hondy czy Mazdy policzyć będzie można na palcach jednej ręki. Chlubne wyjątki – Lexus, który na marzec zapowiedział polską premierę pierwszego w swojej historii auta kompaktowego, i to od razu hybrydowego (model CT200h), a także Nissan zapowiadający, że jesienią dostępny będzie u nas elektryczny model Leaf.
Jednak najbardziej elektryzującymi premierami roku mogą się okazać dwa ople: Astra GTC i Zafira, oraz nowy Fiat Panda. Ople, bo będą powstawały w Polsce, Panda dlatego, że odbili nam ją Włosi. Emocji w salonach zatem nie zabraknie.
Audi A6 Marka z czterema pierścieniami w logo wykorzystała kryzys do ofensywy. Jej uwieńczeniem jest A6 – najnowocześniejsze auto w swoim segmencie. Jego nawigacja potrafi nawet korzystać z Google Earth. Dostępne od marca. Cena: od ok. 160 tys. zł / DGP
BMW serii 6 Poprzednia generacja auta zaprojektowana przez Chrisa Bangle’a była tak kontrowersyjna, że esteci obrzucali ją zgniłymi jajkami. Nowa jest dowodem na to, że nawet w motoryzacji Kopciuszek zamienia się w królewnę. Cena: od 390 900 zł / DGP
Chevrolet Orlando Może zabrać aż siedem osób, wyróżnia się nietypową w segmencie minivanów stylistyką i 30 kombinacjami układu miejsc siedzących. Nieco gorsze niż u konkurentów wykończenie rekompensuje superatrakcyjna ceną. Cena: od 59 900 zł / DGP
Renault Latitude Duże, świetnie wykończone, rodzinne auto aspirujące do klasy premium za niecałe 80 tys. zł? Francuzi dokonali rzeczy niemożliwej, choć akurat pod względem stylistyki tym razem zawiedli. W salonach jeszcze w styczniu. Cena: od 79 900 zł / DGP
Peugeot 508 Zastępuje jednocześnie dwa modele – 407 i 607. Ma przekonać klientów jakością znaną dotychczas z aut klasy premium, przestronnością wnętrza i silnikami Diesla e-HDi z systemem start-stop. Sprzedaż od marca. Cena: od ok. 80 000 zł / DGP
Volkswagen Jetta Kto powiedział, że kompakt z bagażnikiem musi wyglądać pokracznie? Bazująca na Golfie Jetta jest tak elegancka, że można pomylić ją z większym i droższym Passatem. Niestety, pod względem ceny także. Cena: od ok. 75 000 zł / DGP
Ford Focus Styliści pracujący dla Forda pokazali, że mają talent, a szefostwo firmy – odwagę do zerwania ze stereotypami. Najnowsza generacja jednego z ulubionych aut flotowych w polskich firmach trafi na rynek w marcu. Cena: od ok. 58 000 zł / DGP
Citroen C4 Pod względem materiałów użytych do wykończenia wnętrza oraz komfortu jazdy w segmencie kompaktów nie ma sobie równych. Pytanie, czy to wystarczy, aby zmył z siebie stereotyp francuskiego auta. W salonach od stycznia. Cena: od 57 300 zł / DGP