Rząd obniżył składkę przekazywaną do OFE. W ten sposób o 1 proc. zmniejsza zadłużenie kraju. Od kwietnia przyszłego roku do OFE ma trafić nie 7,3 jak dotychczas, ale 2,3 proc. naszej pensji. Reszta, czyli 5 proc., ma być odkładana w ZUS-ie na specjalnych kontach, które będą zaliczane do II filaru.
Po dwóch latach funkcjonowania nowych zasad te proporcje mają zacząć się zmieniać tak, by docelowo w roku 2017 do OFE płynęło 3,5 proc. składki, a w ZUS-ie pozostało 3,8 proc. Pieniądze, które zostaną w ZUS-ie, mają być waloryzowane albo nominalnym PKB (czyli realny wskaźnik wzrostu gospodarczego plus inflacja), albo stopą zwrotu identyczną jak ta uzyskiwana przez OFE.
W zamian za obniżenie składki rząd zamierza poluzować funduszom limity inwestycyjne, jednak – jak mówi Michał Boni, szef doradców premiera – te zmiany też będą wprowadzane stopniowo. Czynnikiem zachęcającym do większego inwestowania w III filar OFE ma być wprowadzenie ulg podatkowych. W zamierzeniu rządu ma to zapewnić funduszom dodatkowy dopływ pieniądza. Docelowo może to zwiększyć naszą składkę emerytalną składkę o 4 proc.
– To model, który gwarantuje bezpieczeństwo dzisiejszych emerytur. Daje szansę, że przyszłe będą wyższe, bo mają rosnąć stopa zastąpienia i bezpieczeństwo finansów publicznych – uzasadniał Tusk decyzję rządu.
Według ministra Boniego wprowadzenie tych rozwiązań może spowodować, że stopa zastąpienia, czyli relacja emerytury do ostatniej pensji, wzrośnie nawet o 15 punktów procentowych, z około 30 proc. do 43 – 45 proc.
– Każdy kompromis jest trudny, pytanie, czy jest zgniły czy optymalny. Ja uważam, że ten jest optymalny – mówi o przyjętym rozwiązaniu „DGP” Michał Boni, który ma teraz przygotować projekt ustawy.
Pozostawienie części składek z ZUS spowoduje, że dług publiczny i deficyt będą mniejsze w przybliżeniu o 1 proc. PKB, co oznacza, że maleje ryzyko przekroczenia w przyszłym roku progu 55 proc. długu publicznego w relacji do PKB.
– Intencją rządu jest uniknięcie przekroczenia tego progu, bo to byłoby najbardziej bolesne. Ale te zmiany poprawiają też system emerytalny. Zwłaszcza że ulgi spowodują, iż inwestycje emerytalne będą powstawały z oszczędności, a nie zadłużania budżetu – mówi „DGP” wiceminister finansów Ludwik Kotecki.
Zapewnia, że pieniądze oszczędzone na składce posłużą do zmniejszenia emisji długu.
Ale to nie koniec działań rządu mających zmniejszyć deficyt i dług. Jak ustalił „DGP”, wczoraj zapadła decyzja, że minister finansów przygotuje przepisy mające ograniczyć zadłużanie się samorządów. Koncepcja ma być gotowa jeszcze w styczniu.
Zmiany w systemie emerytalnym najszybciej dadzą efekt w finansach publicznych. – To korzystne z punktu widzenia akcesji do strefy euro. Zmniejszenie deficytu o blisko 1 procent PKB o rok może przyśpieszyć termin spełnienia kryteriów z Maastricht – uważa dr Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku.
Choć jego zdaniem rząd razem ze zmianami powinien przedstawić cały pakiet kończący reformę emerytalną, w tym reformę emerytur mundurowych, górniczych oraz projekt wyrównania i podwyższenia wieku emerytalnego mężczyzn i kobiet.
Proponowane przez rząd zmiany bardzo źle przyjęły fundusze emerytalne.
– Zamiast działań na rzecz zwiększenia efektywności inwestycji OFE rząd uszczupla środki, które powinny być inwestowane w czasie, gdy sytuacja demograficzna będzie jeszcze trudniejsza niż obecnie – mówi nam Paweł Pytel, prezes Aviva PTE.