Dramat w regionach: z ponad 2,3 mld zł ze środków unijnych przeznaczonych na budowę sieci internetowych do tej pory zostało wydane niecałe 2 procent
Regiony nie radzą sobie z budową szybkiego internetu. Mimo że mija właśnie półmetek unijnego budżetu na lata 2007 – 2013, zdołały wydać zaledwie 2 proc. z ponad 2,3 mld zł, które dostały z UE. Jeśli nie przyśpieszą, grozi im utrata unijnego dofinansowania. Projekty, które od kilku lat pozostają w sferze planów, muszą się zakończyć najpóźniej w 2015 roku.

Zainteresowane firmy

Utrata dotacji byłaby ciosem nie tylko dla regionów, którym obok nosa przeszłaby szansa na zapewnienie mieszkańcom dostępu do szybkiego internetu. Straci na tym także branża telekomunikacyjna. Takie firmy, jak Telekomunikacja Polska, Netia, Exatel, GTS Energis czy Hawe są zainteresowane samorządowymi przetargami na budowę sieci szkieletowych. Do wzięcia są duże pieniądze. Na przykład kontrakt na budowę sieci w Wielkopolsce może być wart ponad 600 mln zł, a w Małopolsce – ok. 300 mln zł.
Urząd Komunikacji Elektronicznej – odpowiedzialny za rozwój rynku telekomunikacyjnego w Polsce – nie kryje zaniepokojenia losem unijnych dotacji na budowę sieci szkieletowych.
– Dane wskazują, że nic się w tej kwestii nie zmienia, a czasu jest coraz mniej. Bez wsparcia rządu samorządy nie poradzą sobie z wydawaniem tych środków – mówi Piotr Dziubak, rzecznik prasowy Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
Krzysztof Głomb, prezes Stowarzyszenia „Miasta w Internecie”, uważa, że głównym problemem, który stoi za opóźnieniami, jest to, że unijne pieniądze na budowę sieci trafiły do samorządów niemających ani doświadczenia, ani wiedzy w tych sprawach.
– Budowa sieci to problem biznesowy i prawny, a nie techniczny – podkreśla Krzysztof Głomb. Dlatego proponuje powołanie zespołu koordynującego wszystkie publiczne inwestycje sieciowe w kraju.

Co można ocalić?

Rząd musi się zastanowić, ile z regionalnych projektów uda się uratować. Dotacje dla inwestycji, których nie uda się zrealizować do 2015 roku, można przesunąć na inne projekty teleinformatyczne, np. na systemy zarządzania ruchem w miastach czy na monitoring wałów przeciwpowodziowych.
Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, które nadzoruje wydawanie funduszy unijnych, uspokaja. Przyznaje, że wprawdzie doszło do opóźnień (powody to np. skomplikowane zasady przyznawania pomocy publicznej, trudności z pozyskaniem przez samorządy środków na inwestycje czy też kłopoty z wyborem partnera prywatnego), jednak sytuacja jest znacznie lepsza niż jeszcze pół roku temu.
– Bez wątpienia inwestycje w budowę sieci szerokopasmowych miały późny start, ale zdecydowanie widać postęp – twierdzi Agnieszka Dawydzik z MRR.
Według niej w różnych fazach realizacji jest obecnie 90 projektów wartych 2,4 mld zł (wkład własny samorządów plus dotacja unijna). W kwietniu 2011 roku projekty mają trafić do zatwierdzenia do Brukseli.
PRAWO
Megaustawa ma pomóc w inwestycjach
W lipcu weszła w życie megaustawa internetowa, która ma przyspieszyć inwestycji w budowę sieci teleinformatycznych. Najważniejszą zmianą, którą wprowadza, jest umożliwienie samorządom zajmowania się działalnością telekomunikacyjną i budowaniem sieci internetowych. Mogą one nie tylko budować czy eksploatować sieci telekomunikacyjne, lecz też świadczyć usługi z wykorzystaniem posiadanej infrastruktury telekomunikacyjnej na rzecz prywatnych przedsiębiorców czy mieszkańców. Pod pewnymi warunkami samorząd może dostarczać mieszkańcom internet po niższych cenach lub nawet za darmo.