Produkt Krajowy Brutto (PKB) wzrósł w III kwartale br. o 4,2 proc. rok do roku, po wzroście o 3,5 proc. rok do roku w II kwartale - szacuje Główny Urząd Statystyczny.

Ekonomiści ankietowani przez PAP spodziewali się, że wzrost gospodarczy w III kwartale 2010 roku wyniósł 3,7 proc.

Premier Donald Tusk powiedział w piątek, że wzrost gospodarczy w III kwartale wyniesie ok. 4 proc. "(...) w Polsce wzrost gospodarczy w III kwartale będzie mniej więcej 4-procentowy, wszystko na to wskazuje. To jest wynik zaskakująco dobry" - podkreślił. "Pokazuje to, że trzeci kwartał w Polsce był lepszy niż drugi. A przypominam, że ten drugi był i tak najlepszy w Europie" - mówił premier.

Mordasewicz: wzrost PKB powyżej 4 proc. pozwala zwiększać zatrudnienie

Ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan Jeremi Mordasewicz o szacunkach GUS nt. 4,2-proc. wzrostu PKB w III kwartale 2010 roku:

"W tym roku wzrost gospodarczy jest już w Polsce na tyle silny, że przyczynia się do wzrostu zatrudnienia. O około 3 proc. rocznie wzrasta produktywność pracy i wzrost PKB na poziomie 3 proc. był oparty jedynie na wzroście tej wydajności, a nie na wzroście zatrudnienia. Wzrost na poziomie 4 proc., o którym teraz mówimy, pozwala już zwiększać zatrudnienie.

To ważne dla Polski, bo obecnie pracuje w kraju ok. 60 proc. osób w wieku produkcyjnym. Przyzwoity wskaźnik dla pracowitego państwa to 70 proc. W momencie, kiedy wchodziliśmy do UE, wskaźnik zatrudnienia wynosił 52 proc. - to była tragedia, bo połowa Polaków nie pracowała. Tempo wzrostu powyżej 4 proc. pozwala zwiększać zatrudnienie i wtedy tworzy się spirala wznosząca, bo więcej osób pracuje, wzrasta konsumpcja, rozwijają się firmy.

W tym roku poziom inwestycji będzie bliski zeru, może nawet odnotować mały spadek. Ratują nas inwestycje publiczne, ale nie zwiększają one konkurencyjności gospodarki. W przyszłym roku przy tym tempie wzrostu i zatrudnienia możemy się spodziewać inwestycji w przedsiębiorstwa prywatne.

Tempo wzrostu, które mogłoby Polaków w pełni satysfakcjonować, to przedział 5-6 proc.; trzeba pamiętać, że musimy nadgonić dystans do krajów zachodnich. Tym dopalaczem dla gospodarki do tej pory były fundusze europejskie, za które trzeba bardzo podziękować. Od przyszłego roku włączy się nasz własny silnik - inwestycje przedsiębiorstw.

Firmy zgromadziły gotówkę i powinny odważyć się ją zainwestować. Wiele zależy jednak od rządu - czy odważy się ciąć wydatki, które nie służą rozwojowi gospodarczemu, a wspierać te, które skłaniają do inwestowania. Spodziewamy się zwolnienia gospodarki Niemiec, więc będziemy musieli poszerzyć naszą ekspansję eksportu. Sama produkcja krajowa nie da nam napędu do wyższego wzrostu niż 4 proc., co powinno być nasza ambicją.

Na koniec tego roku przedział wzrostu, który nas interesuje, to 3,5 - 4 proc., a w przyszłym 4 proc., może trochę więcej."

Sadowski: wzrost PKB oznacza konkurencyjność naszej gospodarki

Ekspert Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski o szacunkach Głównego Urzędu Statystycznego dotyczących wzrostu PKB w trzecim kwartale:

"Dosyć dobre dane GUS dotyczące trzeciego kwartału oznaczają, że polscy przedsiębiorcy zaczynają realizować odłożone wcześniej plany rozwoju swoich firm. To oznacza również, że polska gospodarka - jak wskazują dane o eksporcie - jest na tyle dobra jakościowo i konkurencyjna cenowo, że ma bardzo dużo zamówień z zagranicy ze względu na trudną sytuację w krajach europejskich. Korzystamy z reputacji produktów dobrej jakości. Jednocześnie nie ma aż tak rosnącego poziomu bezrobocia i obaw utraty pracy. Stąd nasi obywatele mają wystarczająco dużo środków finansowych na to, by utrzymać dotychczasowy poziom konsumpcji, co też przekłada się na sprzedaż na rynku krajowym.

Zagrożenie, że dług publiczny przekroczy w tym roku 55,5 proc. w relacji do PKB istnieje od kilku lat, ponieważ wciąż mamy nierównowagę w finansach publicznych. To, że rząd zrobi wszystko, aby ten dług nie przekroczył tego progu, nie oznacza wcale, że to zagrożenie nie wystąpi. Wręcz przeciwnie. Nawet błahe zdarzenie nie tylko w Polsce, ale poza granicami kraju - może mieć reperkusje dla oceny polskiego zadłużenia, obniżenia ratingu i tym samym zwiększenia ciężaru wysokości spłaty zadłużenia. To wówczas może przełożyć się na wewnętrzną sytuację polityczną i gospodarczą naszego kraju".