Mińsk sprowadza ropę z Wenezueli, wymienia ją na kaspijską, przesyła rurociągiem i w ten sposób uniezależnia się od Rosji.
Wbrew naciskom Rosji pierwsza partia wenezuelskiej ropy dla Białorusi popłynęła rurociągiem Odessa – Brody. Pierwotnie miał on służyć Polsce, a ostatnio był wykorzystywany w odwróconym biegu przez Rosjan.
Do rafinerii w Mozyrzu dotarła wczoraj próbna partia 80 tys. ton ropy. Surowiec był wenezuelski jedynie teoretycznie; ropa została wymieniona w systemie swapowym na kaspijską, dzięki czemu zniwelowano koszty transportu przez Atlantyk. W 2011 r. na Białoruś ma w ten sposób trafić 8 mln ton czarnego złota. Pozostałe 2 mln ton dotrą koleją lub – jeśli uda się przekonać Łotyszy – rurociągiem z Windawy.
Dla Mińska to sposób na uniknięcie problemu po 2011 r., gdy Rosja odda do użytku ropociąg BTS-2, który umożliwi rezygnację z tranzytu przez Białoruś. Wówczas Kreml będzie mógł zwiększyć presję na sprzedaż strategicznych przedsiębiorstw naftowych. Jednocześnie – co zapowiedział wiceszef Transnieftu Michaił Arustamow – Rosja zrezygnuje z wykorzystania naftoportu w Gdańsku i ukraińskich naftociągów, w tym rury z Brodów do Odessy.
Mimo to Kreml nie zamierzał patrzeć bezczynnie na wybijanie się Białorusi na energetyczną niezależność. Rosjanie naciskali na Kijów, by ten nie godził się na ponowne odwrócenie biegu rurociągu Odessa – Brody. Podobne sygnały płynęły również z Polski, która wciąż ma nadzieję na wykorzystanie systemu do sprowadzania ropy z Azerbejdżanu. Nasze argumenty nie mają jednak siły przebicia, ponieważ Warszawa wciąż nie dobudowała odcinka rury Brody – Płock.
Pozostaje jeszcze czynnik ekonomiczny. Teoretycznie Białoruś traci na tonie ropy 55 dol. w porównaniu z cenami surowca rosyjskiego. Z drugiej strony wykorzystanie transakcji swapowych i 30-proc. zniżki, którą według wenezuelskiego dziennika „El Nacional” zaoferował prezydent Hugo Chavez, może sprawić, że naftowa dywersyfikacja, do niedawna wyśmiewana przez większość ekspertów, może się Mińskowi opłacić nie tylko politycznie, ale też i ekonomicznie. A czas ucieka: po tegorocznej podwyżce rosyjskich ceł wywozowych obie białoruskie rafinerie straciły rentowność.