Podwyżki cen ubezpieczeń zmuszą firmy do większej dbałości o służbowe auta.
Skończyły się dobre czasy dla przedsiębiorstw posiadających floty samochodów służbowych.
Teraz muszą zacząć o nie dbać i monitorować to, jak auta wykorzystują pracownicy. W przeciwnym wypadku będą coraz więcej płaciły za ubezpieczenia komunikacyjne. Tym bardziej że podwyżki stawek już uderzyły w firmy zarządzające flotami innych przedsiębiorstw.
– W październiku i listopadzie towarzystwa ubezpieczeniowe wprowadziły znaczące podwyżki kosztów ubezpieczeń. Mówimy tu o wzrostach rzędu od kilkudziesięciu do stu kilkudziesięciu procent – mówi Krzysztof Sosnowski, ekspert Polskiego Związku Wynajmu i Leasingu Pojazdów.
Joanna Kitowska z Ergo-Hestia podkreśla, że o ich skali decydowała szkodowość każdej floty. Im więcej wypadków powodowali pracownicy, tym większy był wzrost cen. Dlatego zdaniem Witolda Jaworskiego, wiceprezesa PZU, potrzebne są radykalne zmiany w sposobie zarządzania flotami przez przedsiębiorców. Towarzystwo rozpoczęło już rozmowy na ten temat ze swoimi klientami. Możliwości ograniczenia szkodowości aut służbowych jest sporo. W grę wchodzi np. partycypacja pracowników w kosztach naprawy szkód, które spowodowali.
To właśnie PZU, który jest liderem rynku korporacyjnych ubezpieczeń komunikacyjnych, zapoczątkował falę podwyżek. Za nim poszła reszta branży. Większość firm flotowych zaakceptowała wzrost cen. Pozostałe nadal szukają tańszych ofert, ale są skazane na porażkę, bo – jak tłumaczy Roman Czarnowski, prezes firmy brokerskiej BIK Brokers – obecnie na rynku nie można znaleźć ubezpieczeń flotowych, które różniłby się od siebie ceną.
– Brokerzy, którzy reprezentują firmy zarządzające flotami, w ostatnich tygodniach sondowali nasze stawki. Przedstawiliśmy im ofertę zgodnie z oceną ryzyka oraz historią szkodowości klienta. Jednak nie zdecydowali się na skorzystanie z niej – mówi Grzegorz Kulik, dyrektor departamentu ubezpieczeń komunikacyjnych w Generali.
Ubezpieczyciele obecnie podchodzą do rynku flotowego z wyjątkową ostrożnością. W efekcie właściciele dużych flot są praktycznie skazani na PZU, bo reszta branży nie wykazuje zainteresowania ubezpieczaniem ich samochodów.
W opinii Romana Czarneckiego firmy flotowe będą usiłowały przerzucić koszt podwyżek na swoich klientów. To będzie jednak trudne ze względu na dużą konkurencję na tym rynku oraz wieloletnie umowy gwarantujące najmującym stałe opłaty za auta.
Problemów z podwyżką stawek uniknęła branża leasingowa. Wszystko dzięki temu, że od kliku lat ceny ubezpieczeń rosły, co spowodowało, że firmy leasingowe zaczęły zwracać coraz większą uwagę na szkody w swoich flotach. Zdaniem przedstawicieli branży ubezpieczeniowej podobną drogę będą musiały przejść także firmy zarządzające flotami.
Oferta ubezpieczeń flotowych
Ubezpieczenie flotowe przeznaczone jest dla firm mających co najmniej kilka samochodów (część towarzystw wymaga kilkunastu aut we flocie). Obejmuje ono autocasco, OC i zieloną kartę, NNW kierowcy i pasażerów oraz assistance. Dodatkowo można wykupić m.in. pomoc prawną przy dochodzeniu odszkodowania. Oferta skierowana jest do przedsiębiorców, którzy mają własną flotę, i do firm zarządzających cudzymi flotami.