Jeżeli w 2011 r. UE będzie działać na podstawie prowizorium budżetowego, Polska otrzyma o ok. 5,5 mld zł mniej, niż zostało to wstępnie ustalone przez Radę UE. Może to grozić koniecznością zwiększenia naszego zadłużenia - poinformowało PAP w wtorek Ministerstwo Finansów.

"To, że możemy działać na podstawie prowizorium nie powinno być jednak powodem do paniki. Będziemy zabiegać, aby budżet UE na przyszły rok został przyjęty. W tym momencie mamy zabezpieczone zaliczki na realizację wszystkich projektów współfinansowanych ze środków unijnych" - powiedziała PAP we wtorek rzeczniczka resortu finansów Magdalena Kobos.

Porażką zakończyły się w poniedziałek wieczorem negocjacje między Parlamentem Europejskim a rządami krajów UE ws. budżetu na 2011 r. Winą za to dyplomaci obarczali grupę płatników netto: W. Brytanię, Holandię, Szwecję i Danię. To może oznaczać, że wydatki UE będą opierać się na niekorzystnym dla odbiorców funduszy prowizorium. Wówczas przynajmniej przez kilka pierwszych miesięcy, budżet będzie składać się z tzw. prowizorycznych dwunastek, czyli maksymalnie jednej dwunastej budżetu na rok 2010 na każdy miesiąc.

Przyznała, że prowizorium oznacza, iż Polska, podobnie jak inne kraje Unii, będzie otrzymywać mniej ze wspólnej kasy. Zapewniła, że w tym momencie nie ma to wpływu na budżet krajowy, bowiem budżet środków unijnych został z niego wyłączony.

"Według wstępnych szacunków Ministerstwa Finansów w 2011 r. otrzymamy mniej o ok. 5,5 mld zł, w stosunku do budżetu UE na 2011 r. uzgodnionego przez Radę. Płatności te byłyby przesunięte na kolejne lata, o ile nie uzgodniono by budżetu UE do końca br. lub w trakcie 2011 r." - poinformowała Kobos. Zaznaczyła, że w stosunku do pierwotnej propozycji Komisji Europejskiej będzie to o 6,7 mld zł mniej.

Pytana przez PAP o konsekwencje niższych płatności powiedziała, że może to doprowadzić, w zależności od tempa realizacji prefinansowanych inwestycji, do konieczności większego zadłużania się budżetu państwa.

"Deficyt ten można w znacznej części czasowo pokryć ze środków płatności zaliczkowych otrzymanych przez Polskę w latach 2007-2009. Zobowiązania z lat poprzednich byłyby wówczas spłacane przez budżet UE dopiero w następnym roku" - poinformowała Kobos. Zastrzegła, że stałoby się tak w przypadku przyjęcia budżetu UE na rok 2012 wraz z odpowiednimi dodatkowymi środkami na płatności.

Z obliczeń MF wynika, że w przypadku Polski, płatności związane z Europejskim Funduszem Rozwoju Regionalnego spadłyby o 3,8 mld zł, związane z Funduszem Spójności o ok. 1,2 mld zł, w zakresie Europejskiego Funduszu Społecznego - o ok. 400 mln zł i w zakresie dopłat bezpośrednich w rolnictwie - o ok. 130 mln zł.



MF poinformowało, że zgodnie z Traktatem o Funkcjonowaniu UE, Komisja powinna przedłożyć nowy projekt budżetu UE. Rada ma miesiąc na przyjęcie stanowiska. Parlament powinien się wypowiedzieć w ciągu kolejnych 42 dni. Następne 21 dni jest zarezerwowane na tzw. procedurę pojednawczą, a porozumienie jest zatwierdzane przez Radę i Parlament w ciągu 2 tygodni.

"Powodem nieprzyjęcia budżetu UE na rok 2011 nie był sam budżet UE, ale deklaracja polityczna współpracy Rady i Parlamentu Europejskiego w zakresie negocjacji kolejnej perspektywy finansowej UE na lata 2013" - podkreśla resort finansów.