Prace nad ustawą o odpadach, przygotowywaną przez Ministerstwo Ochrony Środowiska, dobiegają końca. W projekcie znalazł się zapis, który mocno wystraszył najpotężniejsze firmy wydobywcze w kraju: „Opłaty za składowanie odpadów stosuje się do odpadów wydobywczych, składowanych w obiektach unieszkodliwiania odpadów wydobywczych”.
Według przedstawicieli firm oznacza to wprowadzenie opłat za składowanie kamieni czy skał, wydobywanych spod ziemi. Ministerstwo Ochrony Środowiska zapewnia, że żadnych opłat nie będzie. Ale nawet w projekcie rozporządzenia do ustawy, który był z firmami konsultowany, znalazła się stawka opłaty za składowanie „odpadów innych niż niebezpieczne”. Czyli – w myśl powyższego zapisu – także za odpady wydobywcze.

Zapłacą za kamienie

– Nowe stawki mogą objąć m.in. kamień, który wydobywamy razem z węglem. To nieraz połowa ogólnego wydobycia. W skali roku to są niewyobrażalne ilości kamienia, za które będziemy musieli płacić – Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, największego producenta węgla koksującego w Unii Europejskiej.
Nowe opłaty mogą uderzyć także w inne spółki górnicze w Polsce. Sprawa dotyczy m.in. należących do Polskiej Grupy Energetycznej kopalni węgla brunatnego w Bełchatowie oraz Turowie. Na wzrost kosztów narażone mogą być także firmy z branży węgla kamiennego, czyli Katowicki Holding Węglowy i Kompania Węglowa.
Szef JSW ostrzega, że opłaty za składowanie prędzej czy później odbiją się na cenach surowca.
– W naszym przypadku nowe opłaty podnoszą koszty o co najmniej 100 mln zł rocznie. W końcu w górę pójdą stawki za węgiel, a za nim ceny stali – zapowiada Jarosław Zagórowski.
Oraz prądu, jako że polska energetyka w ponad 90 proc. oparta jest na węglu.
O ile dla JSW nowe opłaty stanowią niewielki odsetek przychodów, ok. 4 proc. wpływów z I półrocza, to dla KGHM byłaby to katastrofa. Tylko za umieszczenie 27 mln ton odpadów z obróbki miedzi w składowisku Żelazny Most musiałby zapłacić w 2011 r. ok. 1,5 mld zł. Przychody koncernu po III kw. wyniosły 11,2 mld zł.

To tylko nieporozumienie

Tymczasem Magdalena Sikorska z Ministerstwa Ochrony Środowiska mówi, że powodem zamieszania jest... nieporozumienie.
– Projektowana ustawa nie wprowadza zmian w przepisach o opłatach za składowanie odpadów wydobywczych – twierdzi Magdalena Sikorska.
Sprawą zajęło się Ministerstwo Gospodarki, bo – jak mówi Aleksandra Magaczewska, dyrektor departamentu górnictwa – do resortu zwróciły się firmy z prośbą o interwencję.– Mamy deklarację ministerstwa środowiska, że nie będzie opłat za składowanie odpadów wydobywczych, z wyjątkiem niebezpiecznych. Będziemy tego pilnować – mówi Magaczewska. – Jesteśmy w stałym kontakcie z resortem środowiska.
Ale firmy nie wierzą w w wyjaśnienia Ministerstwa Ochrony Środowiska.
– Jeśli projektowana ustawa o odpadach rzeczywiście nie wprowadza zmian w opłatach za składowanie odpadów wydobywczych, to jak należy rozumieć proponowany zapis? – pyta Janusz Piątkowski, dyrektor departamentu ekologii w KGHM. – Mamy podstawy twierdzić, że opłaty mogą zostać wprowadzone.
I dodaje: – Takiej daniny nie płacą inni przedsiębiorcy górniczy na świecie.
Koniunktura w górę, zysk KGHM też
Po trzech kwartałach KGHM ma 3,24 mld zł zysku netto – podała wczoraj spółka. Całoroczna prognoza mówi o 3,91 mld zł czystego zarobku, ale analitycy oczekują, że przekroczy on 4 mld zł. Zarząd na razie nie widzi potrzeby zmiany oficjalnej prognozy, co może oznaczać, że nie spodziewa się, aby zysk był większy od prognozowanego o więcej niż 10 proc. W przypadku większej różnicy musiałby o tym poinformować w komunikacie.
Jednostkowy zysk netto Polskiej Miedzi w samym III kwartale wyniósł blisko 1,02 mld zł. To blisko trzykrotnie więcej niż przed rokiem (wtedy było to 382,2 mln zł), ale nieco mniej od oczekiwań analityków (średnia z ich prognoz wyniosła 1,04 mld zł).
Świetne wyniki KGHM to zasługa wzrostu produkcji i sprzedaży. Nie bez znaczenia są także rekordowe ceny czerwonego metalu. Wczoraj na londyńskiej giełdzie metali za miedź trzeba było zapłacić 8,8 tys. dol. za tonę.