BANKI ZNÓW ZACZĘŁY finansować budowę i zakup mieszkań. W dodatku obniżają swoje marże i rezygnują z prowizji
– Na rynek wracają nawet mali deweloperzy, którzy w ostatnich dwóch latach zawiesili działalność – mówi Bartosz Turek, analityk rynku nieruchomości z firmy Home Broker.
W ciągu ostatnich czterech kwartałów w sześciu największych polskich aglomeracjach sprzedano łącznie ponad 27 tys. mieszkań, o 38 proc. więcej niż w okresie czterech kryzysowych kwartałów (IV kw. 2008 r. – III kw. 2009 r.) – wynika z danych zebranych przez analizującą rynek nieruchomości firmę REAS. Od początku roku do końca września deweloperzy rozpoczęli budowę blisko 48 tys. mieszkań. To o 61 proc. więcej niż rok wcześniej.
– Rynek już się ustabilizował. Ceny mieszkań przestały spadać i co najważniejsze, banki znów chcą finansować zakup mieszkań i ich budowę – mówi Katarzyna Kuniewicz, dyrektor działu badań i analiz rynku REAS.
Tą opinię potwierdza ankieta, jaką wśród menedżerów ponad 50 największych banków Europy Środkowo-Wschodniej przeprowadziła firma doradcza KPMG. – Polska na tle regionu jest określana jako najlepsze miejsce do finansowania projektów deweloperskich – mówi Krzysztof Stański z KPMG.
Wartość indeksu dla Polski wynosi 1,83 w 10-stopniowej skali (im wskaźnik jest niższy, tym większa jest skłonność banków do finansowania projektów). Na Słowacji to 3,67, w Bułgarii 4,94, w krajach bałtyckich 5,43, a w Rumunii 7,50. Duże zaufanie do polskiego rynku powoduje, że marże banków wg KPMG wynoszą w Polsce średnio 3 – 4 proc. Dla porównania na Węgrzech kształtują się na poziomie 4 – 5 proc, a w Bułgarii nawet ponad 8 proc.
Dlatego w przyszłym roku należy się spodziewać większego zainteresowania naszym rynkiem ze strony dużych zagranicznych deweloperów.
– Nie mogąc realizować zysków w Hiszpanii czy Irlandii, będą szukali możliwości inwestycyjnych u nas – ocenia Maciej Trela, dyrektor oddziału sieci biur nieruchomości Północ w Krakowie. Jednak mieszkania nie będą szybko drożeć. Jeśli już, to najwcześniej na przełomie 2011 i 2012 r. I nie więcej niż o 1 – 2 proc. ponad inflację.