Do rywalizacji o posadę prezesa narodowego przewoźnika włączył się Marek Mazur, który odszedł ze spółki w 2007 r. w atmosferze skandalu. O najwyższe stanowiska w PLL LOT walczą też fachowcy od restrukturyzacji.
Rada nadzorcza spółki rozstrzygnie 29 października, kto przejmie stery po Sebastianie Mikoszu. Decyzja miała zapaść w ten piątek, ale tak się nie stało. Skończyło się na krótkiej liście kandydatów.

Zaskakujący kandydat

Spółka nie podaje jej składu. Nieoficjalnie wiadomo, że wraz z Markiem Mazurem poważnych kandydatów do objęcia posady prezesa jest dwóch lub trzech. W grze liczą się prawdopodobnie Marcin Piróg, były szef Carlsberga w Polsce i krótko Ruchu, oraz Zbigniew Mazur, obecnie p.o. prezes spółki. Tyle że jeden z nich zamiast funkcji prezesa może objąć stanowisko członka zarządu ds. ekonomiczno-finansowych.
Jacek Krawczyk, przewodniczący rady nadzorczej LOT-u, nie zdradza składu osobowego krótkiej listy. Jednak to, że w gronie kandydatów znalazł się Marek Mazur, udało nam się potwierdzić w dwóch niezależnych źródłach.
Wiadomo, że ma on silne poparcie związków zawodowych. Mazur nie krył zresztą sympatii do związków, gdy po raz pierwszy zasiadł na stanowisku prezesa LOT-u na przełomie lutego i marca 2007 r.
Wtedy włączył się do rywalizacji równie nieoczekiwanie jak teraz, ale szybko stracił posadę. W pełnieniu obowiązków został zawieszony przez Ministerstwo Skarbu Państwa ledwie po trzech tygodniach sprawowania funkcji. Oficjalnym powodem decyzji ówczesnego szefa MSP Wojciecha Jasińskiego był brak oświadczenia lustracyjnego. Nieoficjalnie mówiło się jednak, że to nie Mazura, lecz Tomasza Dembskiego, ówczesnego p.o. prezesa spółki, Jasiński widział w fotelu prezesa LOT-u.

Jaka jest strategia MSP?

Eksperci nie podejmują się oceny szans Mazura, ponieważ tak na dobrą sprawę nie wiadomo, o co obecnie chodzi Ministerstwu Skarbu Państwa. Od Mikosza oczekiwano szybszej restrukturyzacji spółki, tymczasem z ogłoszenia o naborze na stanowisko prezesa wynikało raczej, że potrzebny jest kandydat, który potrafi ułożyć sobie relacje z pracownikami. Pod tym kątem Marek Mazur byłby strzałem w dziesiątkę. Jednak jak twierdzi osoba znająca kulisy walki o władzę nad LOT-em, objęcie przez niego posady byłoby ryzykowne.
– Część postulatów pracowników jest słuszna, ale Mazur robiłby tylko to, na co mu pozwolą związki, a to przy obecnym zaawansowaniu restrukturyzacji byłoby dla spółki zabójcze. Tu przydałby się Piróg – mówi.
Objęcie posady przez Piróga byłoby sygnałem, że resort skarbu chce przyśpieszenia prywatyzacji. Piróg to spec od tego typu operacji. To on przygotował w błyskawicznym tempie grunt pod wejście amerykańskiego funduszu Lurena Investments do Ruchu.
MSP zapowiada sprywatyzowanie LOT-u na przełomie II i III kwartału 2011 r. Jak zapewnił niedawno Zdzisław Gawlik, wiceminister Skarbu Państwa, akcjami narodowego przewoźnika interesują się trzej inwestorzy branżowi oraz jeden finansowy. Doświadczenia Piróga z prywatyzacją Ruchu byłyby w tej sytuacji nieocenione.

Nie będzie strajku

Ale na tym polu równie duże zasługi ma Zbigniew Mazur, który m.in. z powodzeniem zrestrukturyzował LOT Ground Services (obecnie LS Services), jedną z ważniejszych spółek z grupy kapitałowej narodowego przewoźnika, obsługującą samoloty. Zbigniew Mazur wykazał się też wysokimi kwalifikacjami w układaniu stosunków z załogą, bo po wojnie, jaką toczył ze związkami Mikosz, Mazur jako p.o. porozumiał się z pilotami. A to znaczy, że zażegnał groźbę strajku.
PLL LOT za pierwszych siedem miesięcy miały stratę operacyjną w wysokości 35 mln zł. W tym samym okresie ubiegłego roku wyniosła ona 170 mln zł. W ramach zwolnień grupowych, które zaczęły się w październiku 2009 r., do końca maja 2010 r. z firmy odeszło 400 osób.