Kanadyjczycy zaciągają kredyty w większym tempie niż Amerykanie, a w razie podwyżki stóp procentowych aż 10 proc. gospodarstw domowych miałoby kłopoty ze spłatą zadłużenia - ostrzegł w raporcie z minionego tygodnia bank Toronto Dominion.

Według raportu ekonomistów TD, jednego z największych kanadyjskich banków, Kanadyjczycy przyzwyczaili się do łatwo dostępnych i tanich kredytów. Podstawowa stopa procentowa banku centralnego wynosi 1 proc. i Bank of Canada nie zmienił jej na posiedzeniu w minionym tygodniu. Kredyt hipoteczny, bardzo potrzebny dla dalszego rozwoju rynku mieszkaniowego, kosztuje obecnie w zależności od czasu spłaty, od ok. 3 do 6 proc. Koszt odnawialnej linii kredytowej w rachunku to 7 - 8 proc. Pożyczka dla nowego i nieznanego bankowi klienta kosztuje ok. 18 proc. Znacznie droższy jest kredyt w karcie kredytowej - ok. 20 proc.

Stopy procentowe są w tej chwili niskie, choć w tym roku Bank of Canada podnosił już kilkakrotnie swoją główną stopę procentową z rekordowo niskiego poziomu 0,25 proc. do obecnego 1 proc. Choć na razie, jak mówią bankowcy, nie należy się spodziewać gwałtownych ruchów w górę ze względu na słabe dane z gospodarki, to jednak TD ostrzega, że wzrost stóp procentowych może stać się dużym problemem dla mniej zamożnych rodzin.

Według danych Bank of Canada Kanadyjczycy zaczynają dorównywać poziomem zadłużenia swoim sąsiadom zza południowej granicy, gdzie m.in. właśnie nadmierne zadłużanie stało się przyczyną kryzysu roku 2008. Obecnie relacja zadłużenia do dochodu do dyspozycji wynosi w Kanadzie 147 proc., co oznacza, że na każdego dolara dochodu przypada prawie półtora dolara długu. To jak ocenia Bank of Canada, rezultat zaciągania kredytów hipotecznych w ostatnich latach. Sytuacja jest więc porównywalna ze Stanami Zjednoczonymi, gdzie relacja zadłużenia do dochodu wynosi poniżej 150 proc. i jest to już mniej niż było w czasie recesji, gdy na każdego dolara dochodu przypadało w USA 1,60 dolara długu. Amerykanie wzięli się bowiem za spłacanie długów.

Bank of Canada co prawda uspokaja, że sytuacja w kraju nie jest tak groźna, jak była w USA tuż przed recesją, ale Kanadyjczycy muszą zwolnić tempo zadłużania. Natomiast ekonomiści banku TD, cytowani przez kanadyjskie media, mówią wprost - lepiej, żeby Kanadyjczycy pospłacali kredyty, dopóki stopy procentowe są niskie.

TD pokazał w raporcie, że w minionych dziesięciu latach wzrost zadłużenia Kanadyjczyków wynosił 8 do 10 proc. rocznie, teraz bank oczekuje mniejszego wzrostu - tylko ok. 5 proc.

Jednocześnie bank ostrzega, że szacowany wzrost dochodów wyniesie tylko 4 proc. rocznie, a to oznacza, że przy prognozowanym tempie wzrostu zadłużenia Kanadyjczycy nadal będą wydawali więcej niż zarabiają. W rezultacie już w 2013 roku relacja zadłużenia do dochodu może wzrosnąć do 151 proc. Lepiej zaś, gdy ten stosunek nie przekracza 140 proc., podkreślił TD.

Jak relacjonuje prasa, organizacje zajmujące się doradzaniem rodzinom jak wyjść z pętli zadłużenia, notują coraz więcej zgłaszających się o pomoc. O edukację zaczęły też dbać banki. Royal Bank of Canada, jeden z największych kanadyjskich banków, dołączył właśnie do swojej bankowości internetowej narzędzie, które automatycznie przypisuje wydatki klienta do różnych kategorii, pokazując, na co tak naprawdę dana osoba wydaje pieniądze.

W kanadyjskich stacjach telewizyjnych można znaleźć bardzo popularne programy, w których specjaliści pokazują ludziom mającym problemy ze spłatą kredytów, jak często bezsensownie wydają pieniądze, na czym można zaoszczędzić oraz jak powinno wyglądać rozsądne gospodarowanie domowym budżetem.