Najpewniej dojdzie do zwłoki w sprzedaży Lotosu i nie jest wykluczone, że transakcja nie zostanie sfinalizowana w tym roku. Szef drugiego koncernu naftowego w Polsce sam przyznał, że transakcja “nie będzie łatwa”.

Mikołaj Budzanowski, wiceminister skarbu powiedział dzisiaj reporterom, że dopiero w przyszłym miesiącu będą przyjmowane oferty na 53 proc. akcji Lotosu. Na początku września minister Aleksander Grad zapowiadał otwarcie tej procedury jeszcze w tym miesiącu po niedotrzymaniu terminów w maju i czerwcu.

Prywatyzację części Lotosu opóźniał brak zgody ministerstwa gospodarki, które musi zaaprobować zmiany w polityce energetycznej Polski, zezwalające rządowi na pozbycie się pakietu kontrolnego w gdańskiej spółce. Budzanowski powiedział, że porozumienie w tej sprawie już osiągnięto, a nabywcę musi zaakceptować rząd w pełnym składzie.

“To nie są aktywa łatwe do sprzedaży … a rząd nie powinien spodziewać się tłumu nabywców” – powiedział posłom w Sejmie prezes zarządu gdańskiej spółki, Paweł Olechnowicz. W przyszłym roku Lotos zacznie spłacać pożyczkę, zaciągnięta dla sfinansowania rozbudowy potencjału rafinerii o 75 proc., do 10,5 mln ton rocznie.

“Od dwóch lat mówiliśmy, że najlepszy termin sprzedaży Lotosu przypada w 2012 roku”, a nie w tym roku – powiedział Paweł Burzyński, analityk domu brokerskiego Banku Zachodniego WBK w Warszawie w rozmowie z agencją Bloomberg. Spółka musi sfinalizować swój program inwestycyjny, rozpocząć wydobycie z norweskich złóż oraz zdjąć część swoich rezerw ropy naftowej z bilansu księgowego spółki, co jednak wymaga zmiany prawa.