Kiedy Tomasz Zaboklicki zapowiedział, że produkowane w Bydgoszczy pociągi i tramwaje będą wozić pasażerów europejskich krajów, zachodnia konkurencja pukała się w czoło.
Karate to największe hobby Tomasza Zaboklickiego. Szef i współwłaściciel Pesy Bydgoszcz japońskiej sztuce walki poświęca sporo wolnego czasu. W Pałacu Młodzieży w Bydgoszczy trenuje młodych zawodników. Pełni również funkcję wiceprezesa bydgoskiego Klubu Karate.
Wymyślona przez mieszkańców Okinawy sztuka walki polega na samoobronie bez użycia broni. Jego najbliżsi współpracownicy żartują, że zaraz po zrzuceniu kimona Tomasz Zaboklicki lubi dla odmiany wyżyć się w ataku. Najczęściej w obroty bierze konkurencję.

13 lat w firmie

Prezes Pesy to menedżer średniego pokolenia, ale numerem jeden w firmie produkującej tabor kolejowy jest już trzynasty rok. Urodzony bydgoszczanin w zakładach Pesy czuje się jak u siebie w domu. Pracę w firmie, wtedy jeszcze Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego, rozpoczął zaledwie dwa lata po ukończeniu studiów ekonomicznych na toruńskim Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. Wspinaczkę po kolejnych szczeblach kariery rozpoczął z najniższego poziomu – od stanowiska samodzielnego pracownika, by potem przez specjalistę, głównego specjalistę ds. ekonomicznych dojść w 1998 r. do fotela dyrektora generalnego – prezesa zarządu. Zaledwie 12 miesięcy wcześniej wszedł do zarządu.
Rok później ukończył studia podyplomowe z zakresu finansów i marketingu na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Jego najbliżsi współpracownicy przyznają, że ich szef na punkcie zdobywania wiedzy ma lekkiego bzika.
– Po kilka razy w roku korzysta z seminariów kontrolingowych, żeby nie przeoczyć jakichś nowinek – mówi jeden z jego podwładnych.
Ludzie z otoczenia Zaboklickiego podkreślają, że prezes stawia wysokie wymagania przede wszystkim sobie, a dopiero później innym. Ale z żelazną konsekwencją egzekwuje wykonanie swoich poleceń.

Na swoim

Kiedy Tomasz Zaboklicki obejmował stery w bydgoskiej firmie, Pesa była tylko lokalnym, państwowym zakładem naprawczym. Firma trafiła do programu Narodowych Funduszy Inwestycyjnych, a potem w ręce kadry menedżerskiej. Rozszerzono dotychczasową działalność naprawczą firmy o budowę nowoczesnego taboru szynowego. To był czas, kiedy Polska dopiero pukała do bram Unii Europejskiej, a miliony euro na wymianę starego taboru były trudne do wyobrażenia.
Zaboklicki od początku miał jednak ambicję, by zakład uzyskał status lidera na krajowym rynku i równorzędnego partnera dla konkurentów z państw Unii. Temu mają służyć m.in. wdrożenia norm ISO. Firma stopniowo poszerzała porfolio. Od 2001 roku zatrudnienie wzrosło o ok. 700 osób, do 2,2 tys. Załoga całej grupy kapitałowej to w tej chwili ok. 4 tys. osób.
Sukces Pesy nie jest w smak zachodniej konkurencji, która liczyła, że sowite kontrakty na tramwaje dla miast i pociągi dla spółek kolejowych podzieli między siebie.
Zaboklicki zdobywał jednak doświadczenie powoli i cierpliwie. Najpierw byłyspalinowe szynobusy, potem pociągi elektryczne i wreszcie tramwaje niskopodłogowe. Teraz firma konkuruje w tych segmentach z uznanymi markami jak równy z równym, a produkty z logo Pesy można zobaczyć w całej Polsce. Teraz Tomasz Zaboklicki zapowiada podbój kolejnych rynków Europy Zachodniej ze swoim pociągiem elektrycznym.