Ruszyły poszukiwania gigantycznych złóż gazu łupkowego, które według szacunków zalegają w Polsce. Pierwsze wyniki badań zasobów polskich złóż gazu niekonwencjonalnego mają być znane jeszcze w tym miesiącu. Na pełną weryfikację amerykańskich danych, które mówią, że w naszym kraju może być nawet 3 bln m sześc. tzw. gazu łupkowego, poczekamy jeszcze co najmniej dwa lata.
Do tej pory Ministerstwo Środowiska wydało już 70 koncesji na poszukiwanie gazu ziemnego znajdującego się w złożach niekonwencjonalnych. Henryk Jacek Jezierski, wiceminister środowiska i główny geolog kraju, liczy, że ten boom poszukiwawczy przełoży się w przyszłości na boom wydobywczy.
– Dziś mamy do czynienia z gazową gorączką złota XXI wieku. Ale o jej przyszłych efektach trudno cokolwiek powiedzieć – zastrzega.
Powód? Do tej pory jeszcze nikt nie natrafił na złoża shale gas.
– Na chwilę obecną nasze zasoby wynoszą więc zero – podkreśla wiceminister.
Amerykanie, którzy kupują licencje poszukiwawcze w Polsce, są jednak optymistami. Firma konsultingowa Wood MacKenzie ocenia polskie zasoby wydobywalne gazu łupkowego na około 1,4 bln m sześc. Z kolei według firmy Advanced Rest Int. Polska pod tym względem może być prawdziwą potęgą. Eksperci ARI twierdzą, że pod polską ziemią ukryte jest nawet 3 bln m sześc. gazu. To ponad dwieście razy więcej, niż wynoszą nasze roczne potrzeby.

Ile mamy gazu

Krajowi eksperci do tych danych podchodzą bardziej sceptycznie. Nie podano bowiem, na jakiej podstawie firmy konsultingowe obliczyły zasoby.
– Do oceny zasobów posłużono się prawdopodobnie metodą statystyczną, w oparciu o niewielką liczbę danych – twierdzą geolodzy.
Ich zdaniem Polska nie jest wcale aż taką gazową potęgą. Państwowy Instytut Geologiczny szacuje, że w kraju może występować ok. 150 mld m sześc. gazu niekonwencjonalnego. To jednak i tak olbrzymia ilość surowca jak na nasze warunki. Obecnie wydobywamy bowiem rocznie zaledwie 4,1 mld m sześć. gazu konwencjonalnego. Jego zużycie zaś to około 14 mld m sześc. Niezależnie więc od wielkości złóż typu shale i tight, dodatkowe ilości surowca będą na wagę złota.
Nic dziwnego zatem, że trwa rywalizacja o dostęp do polskich pokładów gazu. Najbardziej atrakcyjne koncesje zostały już sprzedane. Choć najwięcej licencji trafiło do firm zagranicznych, głównie z USA, to liderem na tym rynku jest PGNiG. Polska spółka posiada około 25 proc. koncesji na poszukiwania gazu ze złóż niekonwencjonalnych. Jako pierwsza rozpoczęła też wiercenia.
Koncern szuka tight gazu. Pod koniec kwietnia w Markowoli na Lubelszczyźnie wywiercił pierwszy otwór. W lipcu spółka przeprowadziła dwa zabiegi tzw. szczelinowania. Pierwsze efekty poszukiwań są obiecujące.
– Na tym etapie wiemy tylko, że są ślady gazu – tłumaczy Andrzej Maksym, dyrektor biura poszukiwań w PGNiG.

Wyniki niebawem

Jak wyjaśnia, teraz trwają analizy testów. Wyniki znane będą jeszcze pod koniec września. To na ich podstawie PGNiG zdecyduje, czy dalej szukać w tym rejonie tzw. gazu zamkniętego.
Tego gazu poszukuje także Energia Zachód, w której 90 proc. udziałów ma Aurelian Oil & Gas. Wiercenia rozpoczęła jeszcze przed wakacjami. Prace prowadzone są w Wielkopolsce, w rejonie Siekierek. Aurelian wykonał odwiert o głębokości prawie 4 km. Teraz przygotowuje się do zabiegu szczelinowania. Roboty potrwają dwa miesiące, potem przyjdzie czas na analizę badań. Przedstawiciele spółki spodziewają się, że wstępne wyniki będą znane w grudniu. Jednak już dziś szacują możliwości wydobywcze na tym otworze na poziomie 0,5–0,8 mld m sześc.
Równolegle z poszukiwaniem tight gazu ruszyły prace nad znalezieniem złóż gazu złupkowego. Jako pierwsza rozpoczęła je kanadyjska firma Lane Energy, która ma koncesje na Pomorzu. Wiercenia zaczęły się w połowie czerwca. Wywiercono otwór w miejscowości Łebień. Jak informuje Agnieszka Honkisz z Lane Energy, pobrane z niego próbki skalne aktualnie poddawane tesom. Oczekuje się, że pierwsze wyniki badań znane będą jeszcze w tym roku. Wyniki z kolejnego odwiertu, który Lane wykonał w okolicy miejscowości Cedry Wielkie, poznamy zapewne już w przyszłym roku.
To właśnie na przełom 2010 i 2011 roku zaplanowano najwięcej prac poszukiwawczych.
Jeszcze w październiku kanadyjsko-austriacko-włoska spółka Saponis Investments zacznie wiercić na Pomorzu. Firma ma trzy koncesje.
Jak się dowiedzieliśmy, efekty prac mogą być znane już pod koniec czerwca 2011 roku.



Kosztowne wiercenia

Prawdopodobnie jeszcze w tym roku pierwsze wiercenia za gazem z łupków wykona także PGNiG. Otwór ma zostać wykonany w Lubocinie k. Wejherowa. Polska spółka, która ma w sumie 13 koncesji, planuje jeszcze kilka odwiertów, m.in. na Mazowszu, Pomorzu i Lubelszczyźnie.
Na początku 2011 roku otwory na swoich koncesjach zaplanowały również PKN Orlen (prace zamierza prowadzić m.in. wspólnie z PGNiG) oraz Chevron, ExxonMobile, Marathon Oil i Eur-Energy Resources. Do tego grona może także dołączyć trzecia polska firma – Grupa Lotos. Paweł Olechnowicz, prezes GL, rozpoczęcie poszukiwań gazu łupkowego uzależnia jednak od pozyskania – w wyniku prywatyzacji – strategicznego partnera. Jak wyjaśnia, inwestycja w gaz łupkowy jest niezwykle kosztowna.
– Liczymy, że gdy zyskamy partnera strategicznego, będziemy mogli włączyć się i w ten proces – zapowiada.
Koszt odwiertu badawczego w pierwszej fazie poszukiwań gazu niekonwencjonalnego, wraz ze szczelinowaniem, szacuje się na około 30 mln zł.
Budżety firm, które chcą działać na tym rynku, muszą być więc pokaźne. Np. PGNiG planuje w tym roku zainwestować w poszukiwania gazu ziemnego w Polsce łącznie około 680 mln zł, z tego ponad 100 mln zł w poszukiwania gazu niekonwencjonalnego. Strategia poszukiwań PGNiG zakłada jednak racjonalizowanie kosztów. W spółce tłumaczą, że z uwagi na to, iż dla oszacowania zasobów złoża potrzeba wykonać kilkanaście kosztownych odwiertów, koncern planuje przeprowadzić próbne odwierty w lokalizacjach z kilku koncesji, by móc zdecydować, gdzie prace poszukiwawcze zostaną rozszerzone.

Potrzeba 5 lat

Do końca 2013 roku PGNiG chce wywiercić pierwsze otwory na obszarze większości swoich koncesji. Eksperci spodziewają się, że miarodajne dane na temat występowania i wielkości złóż w tych lokalizacjach będzie można uzyskać za dwa, trzy lata. Maciej Kaliski, dyrektor Departamentu Ropy i Gazu w Ministerstwie Gospodarki, dodaje, że na udokumentowanie złóż potrzeba czterech, pięciu lat. Zdaniem profesora Stanisława Rychlickiego z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie o tym, czy mamy wystarczające zasoby gazu ziemnego i czy ich eksploatacja jest uzasadniona ekonomicznie, przekonamy się więc za około 10 lat.
– Czy będzie to opłacalne i do jakiego stopnia, tego dziś nie jest w stanie nikt precyzyjnie określić – podkreśla prof. Kaliski.
Rozwiercenie i udostępnienie do produkcji złoża gazu ziemnego w łupkach jest bowiem znacznie bardziej złożone i czasochłonne niż złoża konwencjonalnego. Doprowadzenie do docelowej, w pełni rozwiniętej produkcji takiego gazu z odkrytych złóż może nastąpić dopiero za kilkanaście lat.
– Jeśli potwierdzimy zasoby wydobywalne gazu ziemnego w łupkach, to wymagać to będzie odwiercenia setek, a przy dużych zasobach tysięcy, otworów eksploatacyjnych – studzą emocje naukowcy.

Amerykańskie doświadczenia

Liderami poszukiwań, rozpoznania i wydobycia gazu ziemnego ze złóż niekonwencjonalnych na świecie są Stany Zjednoczone i Kanada. Szybki rozwój eksploatacji złóż niekonwencjonalnych w tych krajach nastąpił w ostatnich 15 latach i związany był przede wszystkim z gwałtownie wzrastającymi cenami gazu ziemnego. W Europie ten rynek będzie się dopiero rozwijał, choć z pewnością nie na taką skalę, jak w USA. Powód: na naszym kontynencie potencjalne złoża shale i tight gazu są znacznie mniejsze niż w Ameryce Północnej. Pocieszający jest natomiast fakt, że te największe w Europie mogą znajdować się właśnie w naszym kraju. Na powtórzenie scenariusza z USA trudno jednak w Polsce liczyć. W obu krajach istotnie różnią się bowiem warunki poszukiwań. Chodzi m.in. o głębokość zalegania horyzontów złożowych, miąższość skał, tektonikę, a także koszty wierceń i system zwolnień podatkowych dla złóż niekonwencjonalnych. Problemem w Polsce może być też zbytnia urbanizacja obszarów wydobycia i ich lokalizacja na terenach objętych ochroną środowiska.
Należy także podkreślić, że parametry geologiczne i geochemiczne kompleksów w łupkach w Polsce są z reguły gorsze od formacji łupkowych w basenach USA.
Mapa terenów gdzie znajdują się złoża gazu ziemnego z łupków / DGP