Koncerny zbrojeniowe z całego świata ustawiają się w kolejce po kontrakt wart 15 mld zł. Przetarg na system obrony przeciwlotniczej zostanie ogłoszony w 2011 r. Zainteresowane są trzy światowe firmy i polskie konsorcjum.
Dziś prezesi ośmiu polskich spółek zbrojeniowych podpiszą porozumienie o współpracy pod kryptonimem Tarcza Polski. I zawalczą o największy w historii kontrakt na system obrony przeciwlotniczej i antyrakietowej. Na nowe radary, wozy dowodzenia i rakiety rząd ma wydać 15 mld zł. Do przetargu – który ma być ogłoszony w przyszłym roku – przystąpią też trzy światowe koncerny – dowiedział się nieoficjalnie „DGP”.
MON już spytał światowe koncerny, wyspecjalizowane w tego typu projektach, o to, czy wystartują w polskim przetargu. Pozytywnie odpowiedziały: francuski MBDA, Rafael z Izraela oraz Kongsberg z Norwegii. Wszystkie produkują uzbrojenie wraz z amerykańskim Raytheonem, wytwarzającym znane w Polsce rakiety Patriot.
Firmy polskie – Bumar i jego trzy spółki, Radwar, Przemysłowy Instytut Telekomunikacji i Mesko, a także Wojskowe ZakładyElektroniczne, Wojskowe Zakłady Łączności nr 1 oraz WB Electronics i Jelcz Komponenty – po podpisaniu porozumienia powołają konsorcjum, które złoży ofertę w przetargu.
Eksperci twierdzą, że w razie wyboru oferty firm polskich budżet odzyska ok. 30 proc. wydatków na cały system, bo tyle mniej więcej wróci do państwowej kasy w formie podatków.
Następna korzyść to zahamowanie zwolnień. Bez kontraktu w najbliższych dwóch – trzech latach na bruk może pójść nawet dwa tysiące z 12 tysięcy pracowników zbrojeniówki. A gdy konsorcjum udałoby się sprzedawać systemy do innych krajów, pracy by jeszcze przybyło. – Zainteresowane tego typu projektami będą kraje azjatyckie, Wietnam czy Indonezja – uważa Sławomir Kułakowski, prezes Polskiej Izby Producentów na rzecz Obronności Kraju.
Pytanie, czy polskie zakłady są w stanie zbudować tak zaawansowane technicznie produkty. – W budowie systemów radarowych i nawigacyjnych mamy ponad 50-letnią tradycję – podkreśla Marek Borejko z warszawskiego Radwaru.
Konkurenci Bumaru, Kongsberg i Rafael, twierdzą, że „trzon systemu, czyli rakiety krótkiego i średniego zasięgu, polskie firmy i tak muszą kupić za granicą”. A Harald Aannestad, prezes Kongsberg Defence Systems, zapewnia, że w razie ich wygranej polskie firmy, poza produkcją podzespołów do systemu, mogą liczyć także na transfer technologii.
Wyścig dopiero się zaczyna; strony gromadzą amunicję.