W minionym roku finansowym francuskie linie poniosły na połączeniach średniego zasięgu z Francji za granicę oraz wewnątrz kraju stratę w wysokości 400 mln euro. Głównym winowajcą jest brytyjski EasyJet, który w zeszłym roku zdobył aż 10 milionów pasażerów we Francji, a w tym roku chce otworzyć kolejne 15 połączeń na francuskim rynku.
Aby oprzeć się rywalowi, w przyszłym roku Air France powoła własne tanie linie lotnicze – Air France Express. Czas pracy pilotów ma być wydłużony z 560 do 700 godzin rocznie (w EasyJet norma wynosi 750) przy tylko niewielkiej podwyżce. W nowej linii nie będzie wielu przywilejów, jakie dotychczas oferowano pasażerom. Nie będą oni już mogli nawet liczyć na kanapkę na połączeniach wewnątrz UE. Wzorem Ryanair i EasyJet nowe towarzystwo ma otworzyć swoje bazy już nie tylko na lotniskach w Paryżu, ale także w Tuluzie, Marsylii i Nicei.
W ostatnich latach tanie linie lotnicze przejmują całość wzrostu liczby przewozów na francuskim rynku. Dlatego zdaniem ekspertów Air France nie ma wyjścia i musi się upodobnić do swoich konkurentów. Jednak ich zdaniem strategia grupy jest ryzykowna. Może bowiem zniechęć tych klientów, którzy mimo wszystko kierowali się przywiązaniem do „wyjątkowej jakości usług narodowego przewoźnika”.