We wtorek premier Donald Tusk zapowiedział, że poszczególni ministrowie będą musieli znaleźć rezerwy finansowe. Szef rządu dodał, że będzie "żyłował" możliwie mocno parametry oszczędnościowe.
"Szukamy oszczędności wewnątrz resortu i sądzę, że będziemy gotowi, aby spełnić oczekiwania szefa rządu. Wraz z dyrektorem generalnym, z członkami kierownictwa szukamy tych oszczędności, ale pełną listę podamy za kilka tygodni" - powiedział Grabarczyk.
Pytany, jakie są oczekiwania szefa rządu powiedział, że pozna je na piątkowym posiedzeniu Rady Ministrów. "Na razie działamy bez żadnej dyrektywy ze strony premiera" - powiedział.
"Wydatki inwestycyjne są kluczowe"
Zaznaczył, że nie ma możliwości, aby środki przeznaczone na inwestycje miały zostać ograniczone. "Wydatki inwestycyjne są kluczowe" - podkreślił. "Premier także chroni inwestycje i już wielokrotnie udowodnił, że to jest dla niego priorytet. Tylko dzięki temu "parasolowi" Polska jest jedynym krajem w Unii Europejskiej, który nie ograniczył zakresu inwestycji" - dodał. Wyjaśnił, że inwestycje zmniejszyli m.in. Hiszpanie i Niemcy.
Jak dodał Grabarczyk, resort będzie szukał oszczędności przede wszystkim w wydatkach na administrację. "Musimy działać sprawniej i skuteczniej, wykorzystywać w większym stopniu nowoczesne środki dla poprawiania efektywności. To jest możliwe" - dodał.
W założeniach do budżetu rząd prognozuje, że PKB wzrośnie o 3,5 proc., inflacja wyniesie 2,3 proc., a bezrobocie 9,9 proc. Zakłada też 1,4-proc., realny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej oraz 1,9-proc. wzrost przeciętnego zatrudnienia w gospodarce narodowej. Nie przewiduje za to wzrostu płac w sferze budżetowej.
W piątek odbędzie się posiedzenie rządu nt. założeń przyszłorocznego budżetu.