Polski bank może zostać liderem w pożyczkach gotówkowych i ratalnych oraz kredytach samochodowych
Potwierdziły się nasze ubiegłotygodniowe informacje – specjaliści od fuzji i przejęć z Santandera ściągnęli do Warszawy. Mają spotkać się z przedstawicielami AIB. To może oznaczać, że Irlandczycy już wybrali kupca na polski bank. Przyjrzeliśmy się, jakie mogą być mocne strony banku, który powstanie z połączenia polskiego biznesu Santandera z BZ WBK.
Hiszpański bank działa w Polsce od kilku lat. Specjalizuje się głównie w pożyczkach gotówkowych i kredytach samochodowych. Pod względem aktywów, których wartość wynosiła 9,9 mld zł, pod koniec ubiegłego roku plasował się na 19. pozycji wśród banków w Polsce. Za nim w rankingu były m.in. Invest Bank czy Bank Pocztowy. – Po połączeniu z BZ WBK aktywa tych dwóch banków byłyby większe niż aktywa ING, obecnie czwartego pod względem wielkości banku w Polsce – mówi Michał Sobolewski, analityk IDMSA.
Analitycy spodziewają się, że Santander po przejęciu BZ WBK wprowadzi własne, wypróbowane na wielu rynkach, produkty oraz zwyczaje. W rezultacie znikną reklamy BZ WBK z udziałem znanych osób, zmieni się także oferta polskiego banku. – Produkty oferowane przez BZ WBK upodobnią się do tych, które Santander oferuje u siebie w Hiszpanii czy w innych krajach – mówi Adam Becht z firmy doradczej Capgemini Polska.
Santander jest znany z rozbudowanej silnie bankowości internetowej z dodatkowymi aplikacjami, służącymi do zarządzania finansami osobistymi.
BZ WBK zyska też silną pozycję na rynku consumer finance. Pożyczki gotówkowe czy ratalne stanowią zaledwie 3 proc. portfela kredytowego tego banku. Tymczasem na tym segmencie Santander do tej pory się koncentrował. Przed fuzją z polskim AIG był numerem 4. Po połączeniu z AIG będzie liderem rynku, zostawiając w tyle Eurobank i Lukas Bank. Jeśli do tego dojdą kredyty gotówkowe BZ WBK, to na tym rynku nowa instytucja z portfelem o wielkości przeszło 16 mld zł będzie bezkonkurencyjna. Drugi w tym segmencie Eurobank ma bowiem portfel kredytowy wart nieco ponad 6,5 mld zł.
Analitycy zwracają uwagę, że może to być dobre źródło zarobków dla BZ WBK. – W Polsce wciąż można zarobić na segmencie consumer finance. To wciąż są produkty, na które nakładana jest wysoka marża – uważa Michał Sobolewski.
BZ WBK zostanie wzmocniony także w sferze kredytów samochodowych, w którym właściwie dzisiaj nie ma udziałów. Tymczasem Santander jest w tym segmencie numerem dwa. Na koniec 2009 r. kredytował zakup 144 tys. aut, a wartość pożyczek wynosiła 2,9 mld zł. Ma także mocno rozbudowana sieć sprzedaży, współpracuje z 1,4 tys. komisami i salonami samochodowymi.
Pojawienie się Hiszpanów w BZ WBK może zmienić podejście tego banku do mieszkaniowych kredytów walutowych. Wprawdzie Santander wycofał się z tego segmentu, ale gdy trzy–cztery lata temu udzielał pożyczek na zakup nieruchomości, chętnie dawał kredyty we frankach. Na dodatek Hiszpanie mają dostęp do taniego finansowania w euro. Gdyby BZ WBK zdecydował się na otwarcie na kredyty walutowe, nie powstrzymałaby go nawet nowa wersja rekomendacji S, która nakazuje, aby pożyczki w obcym pieniądzu stanowiły nie więcej niż 50 proc. portfela kredytowego. W przypadku BZ WBK obecnie stanowią one zaledwie 32 proc. portfela kredytowego.
Maklerzy Santandera oskarżeni
Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd oskarżyła dwóch maklerów z Santandera o insider trading, czyli transakcje giełdowe przeprowadzone w oparciu o poufne informacje. Nabyli oni opcje na akcje spółki Potash Corp. za 61 tys. dol. Wkrótce akcje tej spółki poszły w górę tak, że na sprzedaży opcji na te papiery bankierzy z Santandera zarobili 1,1 mln dol. Powodem wzrostu ceny była informacja, że gigant górniczy BHP Biliton zamierza kupić Potash. Zdaniem SEC maklerzy Santandera wiedzieli o planowanej transakcji, gdyż bank ten był w konsorcjum, które pożyczyło BHP Bilton 45 mld dolarów na przejęcie Potash Corp.