W Szwecji instaluje się te urządzenia w 90 proc. nowych domów. W Polsce działa ich ledwie około 20 tysięcy. Pomp przybywa bardzo powoli, głównie z powodu braku wsparcia. Czeskie władze oferują ulgę podatkową i przyznają dotacje.
Pod koniec zeszłego roku było w naszym kraju 17 tysięcy działających pomp ciepła. W tym roku ich liczba ma się zwiększyć o 6,5-7 tysięcy. Niewiele więcej, według rynkowych prognoz, może przybywać u nas tych urządzeń w kolejnych latach. To zaś oznacza, że za 10 lat w całej Polsce będzie funkcjonować ich mniej niż 100 tys. We Francji więcej pomp ciepła sprzedaje się w ciągu jednego roku.
W cztery razy mniej ludnej od Polski Szwecji montuje się ich 40 tys. tysięcy rocznie i jest tam już kilkaset tysięcy. W Szwajcarii aż trzy czwarte budynków ma na wyposażeniu pompę ciepła. W Austrii instalowane są one w co drugim nowym domu.
– Tak żywiołowy rozwój w innych krajach unijnych wynika głównie z pomocy państwa – mówi Andrzej Oczoś, kierownik wsparcia technicznego w polskim oddziale koncernu Danfoss, który jako jedyna zagraniczna firma produkuje pompy ciepła w naszym kraju.
Kraje UE stosują różne rozwiązania – twierdzi Andrzej Oczoś. Jedne dotują zakup i montaż tych urządzeń, inne oferują ulgi podatkowe dla tych, którzy je instalują, a kolejne zapewniają niższą taryfę za prąd zasilający pompy ciepła. Czesi dają i ulgę podatkową, i dotacje. Dzięki temu bardzo nas wyprzedzili w rozwoju tego rynku.
Rządy unijnych państw chętnie wspierają rozwój tej branży. Pompy ciepła są bowiem jednym z najlepszych źródeł energii odnawialnej, pozwalającym też znacząco obniżyć emisję gazów cieplarnianych oraz zmniejszyć zależność od importu surowców energetycznych. Da się je zastosować niemal wszędzie. W polskich warunkach klimatycznych są one dużo bardziej efektywne niż kolektory słoneczne i w przeciwieństwie do nich mogą wystarczająco podgrzewać wodę do kranów i ogrzewania przez cały rok. Latem mogą ochłodzić dom dużo taniej niż zwykła klimatyzacja.