Rząd chce działać bardziej ambitnie od założeń, które wpisał do wieloletniego planu finansowego. Wysokość deficytu w projekcie przyszłorocznego budżetu będzie niższa od 45 mld zł, zadeklarowanych tydzień temu.
– Tych 45 mld zł to maksimum, robimy wszystko, żeby zmniejszyć deficyt – twierdzi w wywiadzie dla „DGP” Ludwik Kotecki, wiceminister finansów. I wymienia:
Ministerstwa, agencje rządowe i fundusze otrzymały nowe limity wydatków na przyszły rok. W większości nie ma tam żadnego wzrostu, są to wydatki na poziomie sprzed roku.
● Rząd rozważa wprowadzenie zakazu zatrudniania nowych pracowników w administracji państwowej. Etaty po urzędnikach, którzy odeszli z pracy, byłyby nieobsadzane.
O połowę mają być ścięte zasiłki pogrzebowe. Da to ponad miliard złotych oszczędności rocznie. – To ruch kłopotliwy tylko pozornie, bo z analiz wynika, że wysoki poziom tego zasiłku podnosi tylko koszty usług pogrzebowych – mówi prof. Witold Orłowski.
To nie wszystko. Gabinet Tuska chce się też dobrać do tzw. wydatków sztywnych. Na pierwszy ogień pójdzie armia. Resort Bogdana Klicha się broni. Chce, żeby średni poziom 1,95 proc. PKB został utrzymany w trzyletnim rozliczeniu. Ministerstwo Finansów mówi „nie” i proponuje plan sześcioletni, czyli mniej więcej tyle czasu, ile wynosi cykl koniunkturalny. Zaczynając od oszczędności w 2011 r.
Co o pomysłach na większe cięcia w budżecie mówią ekonomiści? Popierają, chociaż obawiają się, jak będzie z wprowadzeniem ich w życie. – Jeśli chodzi o szukanie możliwych oszczędności, to każdej akceptowalnej należy przyklasnąć. Ale dopóki nie zobaczymy gotowego projektu budżetu, to są tylko zapowiedzi – mówi Mirosław Gronicki, były minister finansów.