Nowych dróg przed Euro 2012 zbudujemy mniej, niż obiecywano, ale wystarczająco dużo, żeby impreza się odbyła.
Zdaniem ekspertów jedyne, co może zaszkodzić piłkarskim mistrzostwom, to marny transport publiczny i stan dworców kolejowych.
Zgodnie z zapowiedziami ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka do 2012 roku miało powstać 900 km autostrad i ponad 2 tysiące kilometrów dróg ekspresowych. Zdaniem analityka rynku transportowego Jakuba Majewskiego podpisano już umowy na wybudowanie niemal wszystkich planowanych autostrad, ale realizacja części z nich może zakończyć się już po mistrzostwach. Dopiero ok. 2015 roku możemy liczyć na przyzwoitą sieć dróg szybkiego ruchu. Ale to nie powinno jednak wpłynąć na przebieg mistrzostw w piłce nożnej.
– Ruch może być mniejszy niż w wakacyjny weekend. Kibice z oddalonych państw przylecą samolotami. Będą korzystać z komunikacji publicznej. Najgorszą wizytówkę mogą wystawić nam dworce kolejowe – mówi Majewski, który dostrzega jednak powody do optymizmu. – Remonty zaczęły się w Warszawie na Centralnym i Wschodnim, niedługo prace ruszą w Gdyni. Niewiadomą jest Poznań, gdzie ma powstać wielki węzeł – uważa ekspert.
Dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR Adrian Furgalski twierdzi, że przyjezdnych kibiców czekają złe wrażenia. – Najbardziej będzie rzucać się w oczy kontrast między odnowionymi halami dworców a przejściami podziemnymi i peronami, które należą do innej spółki. Polska kolejowa, którą widać z okna pociągu, to obraz nędzy i rozpaczy – alarmuje Furgalski.
smm, pap