Większość deweloperów w lipcu sprzedała co najmniej tyle samo lokali co przed wakacjami. Polacy śpieszą się z kupnem mieszkania, bo obawiają się wchodzącej w życie 23 sierpnia rekomendacji T.
Do tej pory nie zdarzało się, by deweloper w środku sezonu urlopowego organizował dni otwarte. Tymczasem w tym roku takie imprezy organizował już Ronson, a teraz zamierza to zrobić Dom Development. To odpowiedź na duże zainteresowanie klientów.
– Ten rok faktycznie jest wyjątkowy. W lipcu sprzedaliśmy 20 lokali. To tyle samo co w poprzednich miesiącach – mówi Tomasz Grodzki, wiceprezes lubelskiej firmy Interbud.
W dużych przedsiębiorstwach sytuacja wygląda podobnie.
– Lipiec na pewno nie był gorszy niż poprzednie miesiące. Nie mam jeszcze dokładnych danych o naszej sprzedaży w całym kraju. Ale na podstawie posiadanych już informacji mogę ocenić, że sprzedaż będzie prawdopodobnie nawet większa niż w maju i czerwcu, gdy sprzedawaliśmy po 60 – 70 mieszkań – mówi Jan Wagner, dyrektor ds. sprzedaży Polnordu.
Z wyników sprzedaży zadowolona jest również firma Gant. W lipcu deweloper ten sprzedał ponad 60 mieszkań. –To mniej niż w rekordowym czerwcu, ale prawie tyle co w maju i kwietniu tego roku– mówi Karol Antkowiak, prezes Ganta. – Ludzie wykorzystują urlop na znalezienie i kupno mieszkania, bo obawiają się przepisów rekomendacji T – dodaje Antkowiak.

20 proc. wkładu własnego

23 sierpnia w życie wchodzą przepisy KNF, które powodują, że bank nie będzie mógł pożyczyć w walucie na więcej niż 80 proc. wartości kupowanej nieruchomości. Banki szukają sposobów, by te przepisy obejść, np. przez ubezpieczenie wysokiego wkładu. Jednak część klientów nie chce ryzykować. Dlatego podczas tych wakacji wysoka jest nie tylko sprzedaż lokali, ale również liczba udzielanych kredytów.
– Liczba sprzedawanych kredytów w ostatnich tygodniach wcale nie różni się od maja czy czerwca. To jest podobny efekt jak w 2006 roku, gdy w życie wchodziła rekomendacja S – mówi Paweł Majtkowski z Expandera.



Podobnie jest w Home Broker.
– Obserwujemy wzrost zainteresowania kredytami walutowymi. Od maja udział takich kredytów zwiększył się z 55 do 65 proc. – mówi Katarzyna Siwek z Home Broker.
Jednak według niej rosnąca liczba pożyczek walutowych to nie tylko skutek zapowiedzi wprowadzenia rekomendacji T, ale też rosnącej atrakcyjności kredytów w euro w stosunku do rodzimej waluty.
Rosnące zainteresowanie klientów odczuwają przede wszystkim te banki, które specjalizują się w udzielaniu kredytów walutowych.
– W lipcu złożono u nas tyle samo wniosków kredytowych co w czerwcu i maju – mówi Sabina Salomon z Deutsche Bank PBC, w którym ok. 85 proc. udzielanych obecnie kredytów to pożyczki w walucie obcej. Także DnB Nord ma ostatnio dobre wyniki.
– Wcześniej miesięcznie uruchamialiśmy kredyty o wartości 160 – 170 mln zł, a lipiec pod tym względem na pewno nie był gorszy – mówi Łukasz Piasta.

Banki znajdą sposób

Eksperci ostrzegają jednak, że nie należy podejmować decyzji o kupnie mieszkania tylko dlatego, że za miesiąc możemy mieć większe problemy z uzyskaniem kredytu w walucie. – To zbyt poważna sprawa, by działać pod wpływem emocji. Banki na pewno znajdą sposoby, by nadal udzielać pożyczeki w walucie na 100 proc. wartości nieruchomości – mówi Jarosław Sadowski z Expandera.
Alternatywą dla kredytów walutowych są kredyty z dopłatą lub zwykłe pożyczki złotowe, choć obsługa tych ostatnich kosztuje o 10 – 20 proc. więcej.