W Świnoujściu rusza jedna z największych inwestycji, które mają poprawić nasze bezpieczeństwo energetyczne.
Dziś Polskie LNG podpisze umowę na budowę terminalu gazowego w Świnoujściu. Za cztery lata nawet przykręcenie kurka przez Rosję nie będzie dla nas groźnie. Będziemy mieli alternatywę – gaz z Kataru.
Generalnego wykonawcę inwestycji – konsorcjum włosko-francusko-kanadyjsko-polskie, w skład którego wchodzi m.in. firma PBG – udało się wybrać bez większych kłopotów, przetarg rozstrzygnięto bez odwołań, choć protestem groziło koreańskie Daewoo.
Do tego – jak się dowiedzieliśmy – Komisja Europejska nie odbierze Polsce dotacji przyznanych na budowę terminalu. – Kwestia pomocy unijnej jest niezagrożona – potwierdza osoba znająca szczegóły sprawy.

Unia nie ma pytań

Bruksela miała zastrzeżenia co do przetargu, groziła nawet wstrzymaniem wartego 380 mln euro dofinansowania. Komisja zarzucała Polsce, że konkurs zorganizowała na podstawie przepisów specustawy przyspieszającej procedury przetargowe, a to jej zdaniem ogranicza konkurencję.
Polski rząd przekonał jednak KE, że nie ma racji. – Rozwialiśmy wszystkie jej wątpliwości. Wytłumaczyliśmy, że budowa gazoportu ma ścisły związek z bezpieczeństwem energetycznym i przy tak zdefiniowanej inwestycji można ograniczyć reguły konkurencyjne – zdradza nasz informator.
Polskie LNG więc, spółka odpowiedzialna z budowę gazoportu, nie będzie miało problemu z jego finansowaniem. Poza pieniędzmi z UE dostanie środki z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, od banków komercyjnych oraz Gaz-Systemu, właściciela Polskiego LNG.
Budowa ruszy prawdopodobnie za dwa miesiące. Dzisiaj zostanie podpisana umowa z konsorcjum, a na połowę września zaplanowano rozpoczęcie prac.
Terminal LNG to najważniejsza inwestycja energetyczna w Polsce. Dzięki niej będziemy mogli przynajmniej częściowo uniezależnić się od dostaw gazu z Rosji. Gazoport zostanie uruchomiony w połowie czerwca 2014 roku – 30 czerwca do Świnoujścia ma przypłynąć pierwszy statek ze skroplonym gazem LNG. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo zakontraktowało w Katarze dostawy 1,5 mld m sześc. rocznie.
To niewiele, bo rocznie zużywamy 13 – 14 mld m sześc., a w 2015 roku, według prognoz, zapotrzebowanie wzrośnie do 18 mld m sześc. Oznacza to, że możliwości terminalu, które wyniosą początkowo 5 mld m sześc., a docelowo 7,5 mld m sześc. rocznie, zostaną wykorzystane zaledwie w 30 proc.
– Normalne obłożenie tego typu obiektów sięga 40 – 50 proc. – przyznaje „DGP” Carlos de Azevedo, dyrektor generalny terminalu LNG w portugalskim Sines.

Kontrakty spotowe

PGNiG zagwarantowało sobie w umowie z koncernem Qatargas możliwość dodatkowych dostaw w ramach kontraktów spotowych (doraźnych, realizowanych w razie zwiększonego zapotrzebowania). W ten sposób z Kataru do Polski będzie mógł trafić dodatkowy 1 mld m sześc. gazu. A zatem moce terminalu LNG wykorzystywane byłyby w 50 proc. Jak podkreśla Zbigniew Rapciak, szef Polskiego LNG, pozostałych 50 proc. mocy ma być buforem bezpieczeństwa na wypadek ograniczenia dostaw na przykład z gazociągu jamalskiego.