Zdecydowana większość europejskich – w tym polskich – instytucji finansowych bez trudu przetrwałaby ponowny ostry kryzys – wynika z pierwszych przecieków stress testów, które mają zostać opublikowane 23 lipca.
Informacja o ujawnieniu symulacji spowodowała wczoraj wzrost optymizmu na rynkach finansowych: kurs euro do dolara zwyżkował do poziomu niespotykanego od maja.
Testy mają objąć 91 czołowych instytucji finansowych w Unii. Chodzi o to, aby sprawdzić wytrzymałość banków kontrolujących przynajmniej połowę rynku w każdym kraju UE.
– Banki europejskie są w dobrej kondycji – zapowiada francuska minister gospodarki i finansów Christine Lagarde.
Wiele wątpliwości wzbudza jednak kondycja banków regionalnych w Hiszpanii i Niemczech, tzw. cajas i landesbanków. Ich bilans jest poważnie obciążony kredytami, których prawdopodobnie nigdy nie uda się odzyskać.

Egzamin wytrzymałości

Decyzję o przeprowadzeniu stress testów podjęli przywódcy UE na czerwcowym szczycie w Brukseli. Ich wyników nie chciała ujawnić kanclerz Angela Merkel. Ostatecznie uległa pod naciskiem prezydenta Francji i premiera Wielkiej Brytanii, którym zależy na odzyskaniu zaufania inwestorów do rynku finansowego. Od wielu miesięcy przeprowadzenia stress testów w Europie domagał się także prezydent Barack Obama. Podobne egzaminy banki w USA przeszły już w zeszłym roku. Największe instytucje finansowe zdały go pomyślnie.

Może być gorzej

Eksperci mają jednak wątpliwości, czy założenia przyjęte w stress testach w Unii są odpowiednio surowe. Egzamin ma sprawdzić m.in., jak obniżą się możliwości udzielania kredytów przez banki i ich zdolność do absorbowania strat, jeśli w tym i przyszłym roku wzrost gospodarczy w całej Unii będzie o 3 pkt proc. niższy, niż zakłada Komisja Europejska.
W testach przyjęto także, że faktyczna wartość obligacji greckich przetrzymywanych przez banki będzie o 17 pkt proc. niższa, hiszpańskich o 4 proc. niższa, a francuskich o 0,7 proc. Niemieckie obligacje nie straciłyby na wartości.
– Dziś faktyczny spadek wartości greckich obligacji wynosi od 30 do 50 proc. Testy nie zakładają także możliwości bankructwa któregoś z peryferyjnych krajów strefy euro, jak Grecja czy Portugalia. Aby rzeczywiście były wiarygodne, muszą być stresujące – twierdzi Pascal Decque, analityk agencji Natixis.



Mimo to akcje największych europejskich banków jak Ro- yal Bank of Scotland, Barclay’s, BNP czy ING zyskiwały wczoraj od 2 do nawet 4 proc. Tak się stało, bo przejście testu oznacza, że nie będą musiały odkładać dodatkowego kapitału na pokrycie rezerw.
Źródłem optymizmu są także wczorajsze zapowiedzi prezesa Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude’a Tricheta, że nie pozostawi samym sobie tych banków, które znajdą się w potrzebie. Chodzi m.in. o utrzymanie w przewidywalnej przyszłości niskich stóp procentowych. Od przeszło roku cena pieniądza w strefie euro jest na rekordowo niskim poziomie 1 proc.

Polski sprawdzian

Ponieważ przytłaczająca część banków działających w Polsce to oddziały zachodnich instytucji finansowych, w naszym kraju tylko PKO BP przejdzie odrębny sprawdzian. Specjaliści są spokojni – po przeprowadzonej w zeszłym roku emisji akcji PKO BP jest jednym z najlepiej dokapitalizowanych banków w Polsce. Jego współczynnik wypłacalności wynosi ponad 14 proc. wobec wymaganych przez nadzór 8 proc. Dodatkowo bank poinformował w środę o możliwości wyemitowania obligacji podporządkowanych o wartości 5 mld zł, które też wzmocnią kapitały banku.
W korzystnej sytuacji jest zdecydowana większość polskich instytucji finansowych, których współczynnik wypłacalności przekracza bezpieczny poziom 10 proc.
Jednak Komisja Nadzoru Finansowego też trzyma rękę na pulsie. Jak informowaliśmy tydzień temu, urząd wysłał w czerwcu prośbę do banków o przesłanie informacji na temat kondycji w hipotetycznym scenariuszu spowolnienia gospodarczego. Do tego, jak mówi Marta Chmielewska z KNF, polskie banki przeprowadzają regularnie badania poszczególnych obszarów działalności.
Pytanie, co by się stało, gdyby okazało się, że któryś z właścicieli polskich banków może mieć kłopoty. Na rynku pojawiały się m.in. pogłoski, że Commerzbank, właściciel BRE, może wypaść słabo. Jednak z drugiej strony Agencja Reutera poinformowała, powołując się na źródła rządowe, że największe niemieckie banki przeszły testy bez problemu.
W pomyślny wynik sprawdzianu wierzy też Alessandro Profumo, szef grupy UniCredit, właściciela Pekao. – Jesteśmy spokojni – zapewniał wczoraj w Rzymie.