W pierwszym półroczu banki udzieliły kredytów hipotecznych na ponad 20 mld zł. Mimo wakacji ruch w interesie nie osłabnie, bo za kilka miesięcy pożyczyć pieniądze na mieszkanie będzie znacznie trudniej. Kredyt Bank i PKO BP pożyczają tyle, co w 2008 roku.

Po dwóch latach ascezy banki znów rozluźniły gorset. Przywróciły kredyty na 100- -120 procent, liberalniej obliczają zdolność kredytową. Spuściły z marży i prowizji. Efekt? W I półroczu pożyczyły ponad 20 mld zł, czyli o 25 procent więcej niż rok wcześniej. Wszystko to stabilizowało ceny nieruchomości.

Drugi kwartał był prawdopodobnie najlepszym od początku kryzysu pod względem wartości udzielonych kredytów hipotecznych. – Można ostrożnie zakładać, że między kwietniem a czerwcem banki udzieliły 12 – 13 mld zł kredytów, co oznacza 30-procentowy wzrost do roku 2009 – ocenia Halina Kochalska, analityk Gold Finance.

Z naszych informacji wynika, że w kwietniu mimo tragedii smoleńskiej, która fatalnie wpłynęła na obroty w handlu, banki udzieliły ponad 3,5 mld zł pożyczek, a w maju wartość kredytów sięgnęła 4 mld zł, czyli ponaddwukrotnie więcej niż w styczniu. W czerwcu było jeszcze lepiej.

Kredyt Bank na przykład zwiększył sprzedaż o niemal jedną piątą w porównaniu z majem. – Dziennie pożyczamy nawet 25 mln zł – mówi Tomasz Molenda, dyrektor departamentu bankowości detalicznej w Kredyt Banku. To tyle samo, ile latem 2008 r. O 20-proc. wzroście mówi Mariusz Włodarski z PKO BP. Największy polski bank miesięcznie pożycza na nieruchomości miliard złotych.

Nastąpiło odwrócenie trendu na rynku mieszkaniowym. Ceny przestały spadać, a w dużych miastach wręcz poszły trochę w górę. Stąd ci, którzy dotąd liczyli na tańsze zakupy, postanowili dłużej nie czekać na okazję. Bankowcy podkreślają, że Polacy uwierzyli, iż kryzys się skończył i śmielej planują swoją przyszłość.

Sprzedaż kredytów i tym samym nieruchomości napędza też rekomendacja T. Od sierpnia wejdą w życie zalecenia Komisji Nadzoru Finansowego, które utrudnią wzięcie kredytów walutowych. Dlatego wakacje, które zwykle są okresem zastoju, będą gorące.

Rynek kredytów nie tylko na dobre pożegnał się z kryzysem, ale rozpędza się z miesiąca na miesiąc. W czerwcu sprzedaż prawdopodobnie przekroczyła 4 mld zł. Niezmiennie prym wiodą PKO BP, Pekao, Getin Noble Bank Nordea i Deutsche Bank PBC. Mocno sprzedaż podkręciły Millennium i Kredyt Bank.



Popyt rośnie, ceny nie

– Zazwyczaj czerwiec kończy najlepszy okres dla banków, ale w tym roku może być inaczej. Okres żniw kredytowych będzie dłuższy – ocenia Mariusz Włodarski z PKO BP.
Bankowcy twierdzą, że to klienci napędzają sprzedaż, deweloperzy – że rynek rozruszały banki, które masowo stosują promocje i zwiększają dostępność kredytów hipotecznych. Podkreślają, że gdy jesienią 2008 r., czyli na początku kryzysu finansowego, banki zaostrzyły kryteria udzielania kredytów mieszkaniowych, niemal automatycznie deweloperzy zaczęli mieć problemy ze sprzedażą mieszkań i podobne kłopoty pojawiły się na rynku wtórnym. – Jeszcze na początku tego roku w naszej ofercie były mieszkania, które do sprzedaży trafiły rok wcześniej. Dzisiaj można już łatwiej sprzedać nieruchomości i ma to związek ze zmianą polityki banków – mówi Bartosz Turek z Home Broker.
Jednak ceny mieszkań nie rosną szybko, bu dużo jest na rynku lokali, które zostały ukończone w latach 2008 – 2009. Szacuje się, że w najgorszym momencie w samej Warszawie było nawet 16 tys. mieszkań czekających na nabywców. Dzisiaj ta liczba spadła do blisko 3 tys., ale jest to nadal bufor hamujący wzrost cen. – Jeśli podaż wolnych mieszkań się zmniejszy, a banki nie zmienią swojej polityki, ceny mogą rosnąć nieco szybciej – mówi Marta Kosińska z portalu Szybko.pl.
Nasi rozmówcy twierdzą, że rynek może pozostać rozgrzany w wakacje także z powodu rekomendacji T, która od sierpnia tego roku zmusi banki do ograniczenia kredytów walutowych do 80 proc. wartości nieruchomości.
Choć bankowcy mają sposoby na ominięcie zaleceń nadzoru, to nikt nie ryzykuje stwierdzenia, że wprowadzenie tych regulacji odbędzie się zupełnie bezboleśnie.



Zdążyć przed T

W ciągu ostatnich miesięcy banki bardzo ułatwiły dostęp do pieniędzy na własne mieszkanie czy budowę domu. – Dla przykładu jeszcze na początku tego roku przeciętna czteroosobowa rodzina mogła dostać w BOŚ kredyt złotowy w wysokości 196 tys. zł, a teraz już ponad 284 tys. zł – mówi Jarosław Sadowski z Expandera. Także inne banki wyżej niż w kryzysie oceniają zdolność kredytową swoich klientów.

Złapać dobrego klienta

Bankowcy tłumaczą, że to dzięki temu, iż kredyty są obecnie tańsze i rata miesięczna jest niższa niż na początku.
Oprócz tego hipoteki to produkt pożądany w postkryzysowej erze: jest bardzo dobrze spłacany i związuje klienta z bankiem na 10 – 20 lat, umożliwiając zaoferowanie mu kolejnych usług finansowych.
Mając to na uwadze, banki gotowe są rezygnować z prowizji i przycinają marże. W wypadku marż dla pożyczek złotowych w ciągu roku spadły one z prawie 3 do 2 proc. Przy pożyczkach w euro z ponad 3,5 do 2,8 proc. Poprawa jest odczuwalna, ale przed kryzysem marże były o blisko 1 pkt proc. niższe.
Czy mamy już podobny boom kredytowy jak dwa, trzy lata temu? – Różnica między obecną sytuacją a tą z 2008 r. polega na tym, że wtedy mieszkania szybko drożały, co mocno napędzało sprzedaż kredytów. Teraz mamy stabilizację cen nieruchomości, więc takiego szaleństwa na rynku nie ma – podkreśla Łukasz Molenda, dyrektor departamentu kredytów dla ludności w BZ WBK.