Rządy Unii Europejskiej zrezygnowały z groźby cofnięcia amerykańskim liniom lotniczym praw do lądowania w Europie w zamian za obietnicę Ameryki, że przystanie na to, aby przewoźnicy mogli należeć do obcych inwestorów.

Unijni ministrowie transportu zaaprobowali przedłużenie z USA układu z 2008 roku, w którym dokonano liberalizacji podróży transatlantyckich. Warunkiem układu „otwartego nieba’ sprzed dwóch lat, była zgoda na dostęp w przyszłości Europejczyków do amerykańskiego rynku wewnętrznego oraz możliwość zawieszenia prawa do lądowania w Europie amerykańskim przewoźnikom, jeśli do końca listopada 2010 roku nie zdoła się osiągnąć ugody w tych sprawach.

W umowie wynegocjowanej w marcu, administracja prezydenta Baracka Obamy opowiedziała się za koncepcją, aby europejscy inwestorzy mogli zostać większościowymi udziałowcami w liniach lotniczych USA, a UE miała przyznać podobne prawa Amerykanom. Ostatecznie przewoźnicy z USA mogliby kontrolować do 49 proc. akcji w liniach europejskich, zaś unijni operatorzy do 25 proc. w liniach amerykańskich.

Zgodnie z nowymi ustaleniami zniesiony zostanie również monopol na loty do USA z londyńskiego portu Heathrow, najbardziej ruchliwego w Europie, zarezerwowany dotąd wyłącznie dla British Airways, Virgin Atlantic Airways, American Airlines i United Airlines, czyli dla dwóch brytyjskich i dwóch amerykańskich przewoźników.

Kwestie własnościowe były szczególnie sporne politycznie w USA, gdzie poprzednia administracja prezydenta George’a W. Busha napotykała na sprzeciw ze strony Kongresu wobec liberalizacji ograniczeń na obce inwestycje w liniach lotniczych.