Na rocznych lokatach w niektórych SKOK-ach oprocentowanie przekracza 7 proc. Jednak żeby skorzystać z takiej oferty, trzeba zapłacić wpisowe sięgające 100 zł.
Na depozytach w SKOK-ach leży prawie 11 mld zł. To zaledwie 2,8 proc. kwoty, jaką na lokatach mają banki. Jednak popularność SKOK-ów powoli rośnie – jeszcze dwa lata temu wartość złożonych u nich depozytów była o ponad dwa miliardy mniejsza.
Klienci idą do kas, bo kusi ich wyższe oprocentowanie niż w bankach. Na 61 działających w Polsce SKOK-ów sprawdziliśmy wspólnie z Expanderem ofertę 15 największych.
Okazało się, że najwyższe odsetki na rocznym depozycie oferuje SKOK Arka. Daje 7,5 proc. w skali roku. Jest to jednak oprocentowanie zmienne, podobnie jak w SKOK-u Stefczyka (7,25 proc.) i SKOK-u Wołomin (7 proc.).
– W tej chwili jednak raczej nie będzie obniżenia stóp procentowych, więc w praktyce istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że SKOK-i zapłacą mniejsze odsetki za zdeponowane środki – mówi Jarosław Sadowski z Expandera.
W SKOK Wesoła proponowane oprocentowanie wynosi 7,4 proc. W tym przypadku jest pewność, że nikt go nie zmieni w ciągu najbliższych 12 miesięcy.
Wszystkie sprawdzone przez nas Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe proponują na rocznej lokacie ponad 5 proc. Na takie odsetki w większości banków nie ma co liczyć. Także lokaty 3- i 6-miesięczne są bardziej dochodowe niż oferowane przez banki.
– Średnie oprocentowanie depozytów w Spółdzielczych Kasach Oszczędnościowo-Kredytowych na pewno jest o ok. 1 pkt proc. wyższe niż w bankach, ale radzę wziąć pod uwagę także dodatkowe opłaty związane z założeniem depozytu w kasie – mówi Jarosław Sadowski.
Chodzi o wpisowe, które jednak w dużej części jest zwracane, jeśli depozyt zostaje zlikwidowany, a klient zrezygnuje z członkostwa w kasie. Może to jednak trwać długo i dlatego – jeśli do dyspozycji pozostaje nieduża kwota oszczędności, rzędu kilkuset złotych – oferta banków z niższym oprocentowaniem, ale bez dodatkowych kosztów, może okazać się lepsza.
Eksperci zwracają jednak uwagę, że kasy muszą płacić więcej za depozyty, gdyż nie mają zabezpieczenia, jakie daje Bankowy Fundusz Gwarancyjny. A to podnosi ryzyko inwestycji. Zamiast BFG rolę gwaranta pełni Towarzystwo Ubezpieczeniowe SKOK, którego udziałowcami są spółdzielcze kasy. Daje on zabezpieczenie, podobnie jak w bankach, dla lokat do 50 tys. euro, czyli ok. 200 tys. zł.
– Nie ma jednak pewności, czy jeśli SKOK-i będą miały problemy, znajdą się środki na wypłatę zdeponowanych pieniędzy – mówi Jarosław Sadowski.
Co spółdzielcy na taką wątpliwość? – Oprócz TU SKOK, które podlega kontroli Komisji Nadzoru Finansowego, depozyty w SKOK-ach korzystają też z gwarancji Funduszu Stabilizacyjnego, na który wpływa 1 proc. aktywów wszystkich kas. Jest w nim proporcjonalnie dużo więcej pieniędzy niż w BFG, więc trudno powiedzieć, że środki na naszych depozytach nie są bezpieczne – uważa Andrzej Dunajski z Kasy Krajowej SKOK.
Trzeba przyznać, że w przeciwieństwie do sektora bankowego żaden SKOK nie upadł, więc system gwarancyjny nie był sprawdzony w praktyce.
11,6 proc. – takie były aktywa SKOK-ów na koniec 2009 roku