Zasady funkcjonowania specjalnych stref ekonomicznych powinny się zmienić – uważają ministerstwa gospodarki i finansów. Jeden resort chce jednak pomóc inwestorom, a drugi ich odstraszyć.
Ścierają się dwa projekty nowelizacji przepisów o SSE. Podczas gdy resort gospodarki chce dać nowe instrumenty uatrakcyjniające działalność w strefach, resort finansów jest za zaostrzeniem przepisów.
MF uważa, że trzeba zmienić wsparcie dla inwestorów w strefach, bo sytuacja na rynku jest dobra – mówi Tomasz Konik, partner w zespole Deloitte ds. SSE.
Dodaje, że obecnie istnieje np. możliwość obniżenia zatrudnienia o 20 proc., tam gdzie zezwolenia na działalność wydano po sierpniu 2008 r. Resort gospodarki chciał dać taką możliwość również inwestorom, którzy otrzymali zezwolenie wcześniej. MF nie tylko nie zgadza się na taką propozycję, ale również chce anulować wcześniejsze przepisy.
Może to doprowadzić do takiej sytuacji, że przedsiębiorcy nie będą spełniać wcześniej ustalonych warunków. Mogą wtedy tracić zezwolenia i będą musiały zwracać pomoc otrzymaną w formie ulg podatkowych.
– Cofnięcie zezwolenia nie następowałoby tylko w przypadku niewypełnienia warunków, ale również naruszenia zasad korzystania z pomocy publicznej. Chodzi np. o przedwczesną sprzedaż środka trwałego – tłumaczy Marek Sienkiewicz, menedżer w Deloitte.
Problem polega na tym, że chociaż MF nie widzi kryzysu w strefach, tak naprawdę firmy mają duże trudności.
– Już teraz resort gospodarki zgadza się na przesuwanie w czasie wypełniania zobowiązań inwestycyjnych, bo firmy sobie z tym nie radzą – tłumaczy Marek Sienkiewicz.
Dodaje, że największe problemy rozpoczną się teraz. Połowa z ponad tysiąca firm ruszyła z działalnością w strefach w latach 2006 – 2008 i właśnie będą rozliczane z wypełniania umów.
Wydaje się, że jeśli przejdzie projekt Ministerstwa Finansów, czas stref skończy się definitywnie – firmy będą wypadać, a nowych inwestorów zniechęcą przepisy. Ministerstwo Gospodarki zapowiada jednak, że do tego nie dopuści.