O tym, czy Marek Belka zostanie szefem banku centralnego, dowiemy się za dwa tygodnie. 9 czerwca jego kandydaturę ma zaopiniować sejmowa komisja finansów publicznych, potem przegłosuje ją Sejm.
Doświadczenie, fachowość i umiejętności, mocna pozycja – na arenie międzynarodowej i w kraju – takie kryteria kierowały Bronisławem Komorowskim przy wyborze Marka Belki. Jednak było jeszcze jedno kryterium: zdolność do uzyskania poparcia w Sejmie.
– Nie wyobrażam sobie, by kluby nie poparły tej kandydatury, zwłaszcza lewica – powiedział Komorowski.
Ale właśnie z tym może być największy kłopot. Okazało się, że marszałek przedstawił kandydaturę Belki bez wcześniejszych konsultacji politycznych. Jak ustalił „DGP”, Komorowski konsultował z PSL w zeszłym tygodniu dwie inne kandydatury, ale usłyszał wówczas „nie”. O Belce nie było mowy. PSL uważa zresztą, że szefa NBP powinien wskazać nowy prezydent. – Marszałek nie powinien podejmować tak fundamentalnych decyzji, bo pełni funkcję prezydenta tymczasowo. Tak mówi zarówno konstytucja, jak i Wikipedia – ironizował Waldemar Pawlak. Dlatego kilkadziesiąt minut po tym, jak Komorowski przedstawił kandydaturę, koalicjant powiedział „nie”.
Interweniował premier. Donald Tusk prosił Pawlaka, by wstrzymał się z decyzją. Ale na razie bezskutecznie.
PiS, podobnie jak ludowcy, uważa, że marszałek nie powinien wskazywać teraz kandydatury szefa NBP. W tej sytuacji wybór Belki może zależeć od głosów lewicy.

Co zrobi Napieralski

– To lepsza kandydatura niż Bielecki, myślę o nim ciepło – mówił Grzegorz Napieralski o Marku Belce. Ale to wcale nie znaczy, że SLD go poprze, może być podział głosów.
Posłowie lewicy mówią, że wysunięcie kandydatury Belki to próba kupienia części lewicowego elektoratu i zmarginalizowania Napieralskiego. Pamiętają też Belce, że opuścił Sojusz i został członkiem Partii Demokratycznej. I mówił o SLD jako „paczce gwoździ”. – Teraz paczka gwoździ może się okazać przydatna, by zapewnić 6-letnią kadencję. Ale kandydatura Belki świadczy o tym, iż PO wierzy, że SLD jest nowoczesną europejską socjaldemokratyczną partią, z którą rozważa w przyszłości ewentualne sojusze – mówi Marek Wikiński.



Po informacji o kandydaturze Belki ekonomiści byli zadowoleni. We wszystkich komentarzach, jakie zebrał „DGP”, przewija się duże uznanie dla dorobku naukowego byłego premiera i jego doświadczenia.
– Wiarygodność NBP na tym zyska. Do banku centralnego przychodzi człowiek z renomowanej instytucji międzynarodowej, która na dodatek nadaje ton dyskusji o sposobach wyjścia z kryzysu zadłużenia publicznego – mówi Jakub Borowski, ekonomista Invest-Banku. A Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK, uważa, że Belka będzie niezależny od tych, którzy go nominowali. – On nie pochodzi ze środowiska PO – dodaje.
Analitycy liczą, że po jego wyborze współpraca między bankiem centralnym a rządem – która na razie idzie jak po grudzie – w końcu zacznie się układać. Zdaniem rozmówców „DGP” jest szansa, że zostanie załagodzony – albo przynajmniej przygaszony – spór między Radą Polityki Pieniężnej a zarządem NBP.

Porażka Belki ryzykowna

Jeśli jednak kandydatura Belki nie przejdzie, będzie problem. Trudno będzie wytłumaczyć, zwłaszcza inwestorom z zewnątrz, dlaczego kandydat o tak dobrej reputacji nie zyskał poparcia we własnym kraju. Według Marcina Mroza, ekonomisty BNP Paribas Fortis, może to mieć negatywny wpływ na wizerunek Polski jako kraju, który prowadzi odpowiedzialną politykę gospodarczą.
Marek Belka:
Polska gospodarka zaczyna nabierać tempa. A jak gospodarka przyspiesza, to wtedy należy po stronie budżetowej przykręcić śrubę.
Trzeba sięgnąć po wiele rozwiązań z planu Hausnera. Jak choćby reformę KRUS.
Nie mam żadnego kredytu. Mam awersję do ryzyka.