Oddział greckiego Eurobanku EFG ma się przekształcić w spółkę akcyjną i całkowicie podlegać naszym przepisom
Trwają prace nad tym, aby Polbank dostał licencję bankową i został objęty nadzorem KNF już od przyszłego roku.
– Podjęliśmy działania operacyjne, by otrzymać licencję polskiego nadzoru i nie podlegać dłużej nadzorowi greckiemu – mówi „DGP” Kazimierz Stańczak, dyrektor generalny Polbanku. Przedstawiciele banku odbyli już wiele spotkań z KNF w celu omówienia szczegółów. Bo problemem jest skala działalności Polbanku – z jego usług korzysta 800 tysięcy klientów.
– Kluczowe przy tym procesie jest to, aby nasi klienci nie odczuli zmian związanych z transformacją. Chodzi o to, aby nie wpłynęła ona w żaden sposób na poziom obsługi. Dlatego transformacja powinna być poprowadzona tak, aby zapewnić ciągłość prawną nowego polskiego banku – mówi szef Polbanku.
A to może być problematyczne. Konieczna może okazać się zmiana prawa bankowego, aby proces przebiegł bezproblemowo. W Komisji Nadzoru Finansowego usłyszeliśmy, że obecnie pracuje ona razem z Ministerstwem Finansów nad przyspieszeniem i ułatwieniem całego procesu.
– Komisji zależy na tym, by tak duży bank trafił pod jej skrzydła i zrobi wszystko, by ułatwić ten proces – twierdzi szef departamentu prawnego w jednym z dużych banków.
Chodzi o to, że aby przejść pod polski nadzór, Polbank musi zmienić swój status prawny z oddziału greckiego Eurobanku na spółkę akcyjną. To wiąże się z koniecznością zapytania klientów, czy w związku ze zmianami chcą oni nadal być obsługiwani przez Polbank. To byłoby kłopotliwe chociażby z logistycznego punktu widzenia.



Jeśli Polbank uzyska polską licencję, KNF będzie miała większe uprawnienia w stosunku do tej instytucji. Do tej pory jedynie mogła sprawdzać sytuację płynnościową banku. W razie stwierdzenia nieprawidłowości polski nadzór miał związane ręce, bo musiał prosić o interwencję Greków. Po zmianach będzie mógł karać bank i jego władze. Poza tym Polbank będzie musiał wypełniać wszystkie zalecenia nadzoru.
Decyzja Polbanku wychodzi naprzeciw stanowisku KNF.
Polski nadzór już wcześniej zwracał uwagę, że jeśli nawet bank działa w formie oddziału, ale jest duży lub zdobył znaczący udział w rynku, obsługuje klientów detalicznych, oferuje masowe produkty lub system gwarantowania depozytów w kraju macierzystym jest zbyt mały lub niewystarczająco sprawny, powinien podlegać nadzorowi lokalnemu.
Wszystkie te przesłanki są spełnione. W przeciwieństwie do pozostałych oddziałów banków działających w Polsce, które obsługują głównie korporacje, obsługuje klientów detalicznych. Pod względem aktywów i liczby klientów instytucja ta znajduje się w drugiej dziesiątce banków w Polsce. Do tego dochodzą zawirowania finansowe w Grecji. One właśnie przyspieszyły zmianę formuły działalności, o czym kierownictwo banku myślało już od dawna.
Instytucja nie rozpoczęła działalności od razu jako odrębna spółka, bo jej twórcom zależało na szybkim starcie. Uznali, że nie mogą czekać miesiącami na licencję bankową. Decyzja okazała się trafna – bank wystartował w okresie wyraźnego ożywienia gospodarczego w Polsce, którego efektem był boom na kredyty hipoteczne, przerwany dopiero światowym kryzysem finansowym. A wtedy brak własnej spółki w Polsce zaczął być kłopotliwy – jesienią 2008 roku, kiedy pojawiły się obawy o bezpieczeństwo depozytów bankowych, klienci zorientowali się, że oszczędności złożonych w oddziale greckiego Eurobanku nie chroni Bankowy Fundusz Gwarancyjny, tylko jego grecki odpowiednik. Na początku tego roku, z powodu kłopotów finansowych Grecji, obawy o bezpieczeństwo depozytów w Polbanku odżyły. Pojawiły się nawet informacje, że w niektórych oddziałach zimą doszło do masowego wycofywania oszczędności. Zaprzeczał temu na naszych łamach Kazimierz Stańczak. Jak wyglądało to w rzeczywistości, przekonamy się jutro, kiedy bank, wraz ze swoim właścicielem, pokaże wyniki.