Od 1 czerwca na tory wracają wyrzucone po majówce popularne połączenia Przewozów Regionalnych. Z rozkładu wyleci natomiast część pociągów należących do Tanich Linii Kolejowych PKP Intercity.
Ciąg dalszy niespodzianek w rozkładzie jazdy pociągów. 1 czerwca wyleci z niego część połączeń realizowanych przez państwowego przewoźnika PKP Intercity. Spółka zdecydowała, że rezygnuje z 24 pociągów Tanich Linii Kolejowych (TLK) przeznaczonych dla mniej zamożnych pasażerów.
Ci muszą się przygotować na małe trzęsienie ziemi. Przestają kursować m.in. nocne pociągi TLK z Białegostoku do Warszawy oraz ze stolicy do Bielska-Białej. Na tory nie wyjadą także składy z Bydgoszczy do Chełma, z Częstochowy do Katowic, z Gdyni do Krakowa i z Łodzi do Warszawy. Trasy kolejnych 20 pociągów zostały skrócone. Pełną listę cięć można znaleźć na stronie internetowej przewoźnika www.intercity.pl.
Wyrzucenie pociągów z rozkładu to odpowiedź na prośbę PKP Polskich Linii Kolejowych, które zarządzają torami. Spółka zwróciła się na początku maja do przewoźnika o przygotowanie listy najbardziej nierentownych pociągów do likwidacji. Powód – PKP Intercity zalegają PKP PLK z opłatą ok. 180 mln zł za dostęp do torów.
Z tego samego powodu 4 maja z rozkładu wyleciało 48 pociągów uruchomionych przez Przewozy Regionalne. Od grudnia 2008 roku spółka należy do 16 województw. Dobra wiadomość dla pasażerów z mniej zasobną kieszenią jest taka, że przewoźnik spłacił część zadłużenia i 1 czerwca składy InterRegio wracają na tory. Pociągi przestały jeździć, bo tylko za ten rok dług PR za korzystanie z torów wynosi ok. 100 mln zł, łącznie z zobowiązaniami za zeszły rok – ok. 240 mln zł. Ostatnio jednak PR zaczęły spłacać zadłużenie.
– Przywrócenie InterRegio do końca roku to dla nas szczególnie ważna informacja ze względu na zbliżający się sezon wakacyjny – cieszy się Tomasz Moraczewski, prezes PR.
W lipcu i sierpniu przychody przewoźnika drastycznie maleją nawet o kilkadziesiąt procent. Odpływa bowiem duża liczba pasażerów PR dojeżdżających do szkół i na uczelnie.
PKP PLK zastrzegają jednak, że obaj zadłużeni przewoźnicy wciąż nie uzgodnili ostatecznego harmonogramu spłaty zadłużenia.
– Oczekujemy na przedłużenie harmonogramu spłat należności do końca bieżącego roku – mówi Krzysztof Łańcucki, rzecznik PKP PLK.
Tomasz Moraczewski zapewnił wczoraj, że firma jest w stanie na bieżąco regulować należności i nie powiększać zadłużenia. Podobne deklaracje składają PKP Intercity.
Eksperci oceniają, że na całym zamieszaniu najbardziej ucierpieli pasażerowie, a skorzystały PKP Intercity.
– Dzięki wywołanemu bałaganowi na torach spółka po raz kolejny w ostatnim roku mogła zlikwidować część swoich połączeń, do których dokłada. Wątpię, czy one kiedykolwiek wrócą. Jest jednak szansa na to, że tam, gdzie pasażerów nie chcą wozić PKP Intercity, pojadą Przewozy Regionalne – mówi ekspert.