Przyszłość rynku samochodów napędzanych energią elektryczną w dużym stopniu będzie zależeć od ich popularności w Chinach. A rośnie ona w Państwie Środka cały czas – nawet 60 proc. chińskich kierowców rozważa zakup takiego auta.
Są to wyniki badań opublikowanych pod koniec kwietnia przez firmę doradczą Ernst & Young. Zaskakujące jest to, że w Chinach odsetek osób deklarujących chęć zakupu samochodu zasilanego – częściowo lub całkowicie – energią elektryczną jest blisko pięciokrotnie wyższy niż w krajach wysoko rozwiniętych: USA, Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Japonii, które również były objęte badaniem.
– To bardzo dobre wieści dla producentów aut elektrycznych, którzy planują wypuścić nowe modele na przełomie 2010 i 2011 r. Nawet jeśli tylko ułamek z osób deklarujących chęć zakupu auta elektrycznego rzeczywiście to uczyni, będzie to znaczący sukces producentów – mówi Mike Hanley z Ernst & Young.

Optymistyczny scenariusz

Także analitycy z firmy Lux Research twierdzą, że wkrótce sprzedaż aut doładowywanych elektrycznością (Plug-in Hybrid Electric Vehicle, PHEV) oraz aut hybrydowych (Hybrid Electric Vehicles) nabierze w Chinach znaczącej dynamiki. Przewidują oni dodatkowo, że w optymistycznym scenariuszu na krociowe zarobki mogą liczyć także producenci baterii litowo-jonowych, które zasilają silniki aut elektrycznych. Do 2020 r. ich światowy rynek ma być wart 9 mld dol. zamiast 510 mln dol. obecnie.



Tankowanie – ładowanie

Chińczycy są także wielkimi optymistami jeśli chodzi o zwiększającą się liczbę aut elektrycznych – 79 proc. tamtejszych kierowców wierzy, że w ciągu 20 lat będzie ich więcej niż tradycyjnych samochodów spalinowych. Co ciekawe, podobne opinie wygłaszają eksperci tacy jak profesor Ferdinand Dudenhöffer, szef Centre of Automotive Research z niemieckiego Gelsenkirchen, który twierdzi, że do 2025 r. wszystkie sprzedawane w Europie samochody pasażerskie będą miały napęd całkowicie elektryczny lub hybrydowy.
Sprzyjać temu będzie przedstawiona pod koniec kwietnia przez unijnego komisarza ds. przemysłu Antonio Tajaniego strategia rozwoju przyjaznego środowisku transportu samochodowego. UE będzie promować rozpowszechnienie samochodów elektrycznych i hybrydowych. Strategia przewiduje wprowadzenie jednolitych standardów dla tego rodzaju pojazdów, tak by mogły być ładowane w całej UE w powszechnie dostępnych punktach.
W państwach członkowskich UE czynione są już pierwsze kroki, które mają stymulować sprzedaż aut elektrycznych. Branżowy portal Green Car Congress podał informację, że UGAP, rządowa agenda francuskiego rządu odpowiadająca za przetargi, chce w ciągu 4 lat zamówić 50 tys. samochodów z napędem elektrycznym za około miliard euro. Trafią one m.in. do takich firm, jak ADP, Air France, Areva, Bouygues, EDF, ERDF, Eiffage, Orange France Telecom, GDF Suez, GRT Gaz, GrDF, La Poste, RATP, SAUR, SNCF, SPIE, Suez Environment, Vinci oraz Veolia. Zamówienia będą dotyczyć trzech typów samochodów: auta pasażerskiego dla 4 – 5 osób oraz dwóch aut dostawczych z przestrzenią bagażową 1 i 3 m sześć. Dodatkowy wymóg stanowi, że samochody muszą osiągać prędkość 110 km/h z pełnym obciążeniem oraz charakteryzować się zasięgiem 150 km. Inne z kryteriów przewiduje, że 15-minutowe ładowanie ze źródła dużej mocy ma wystarczyć na 50 km jazdy.
W większości krajów starej UE stosowane są także rządowe zachęty do zakupu aut o napędzie elektrycznym. Mają one zazwyczaj formę zwolnienia z podatku lub specjalnego bonusu finansowego dla osób decydujących się na auto o napędzie elektrycznym.



Japońska ofensywa

Także Japończycy zamierzają stymulować sprzedaż aut elektrycznych lub hybrydowych. Ministerstwo Gospodarki, Handlu i Przemysłu ogłosiło, że za 10 lat połowa samochodów sprzedawanych w Kraju Kwitnącej Wiśni będzie miała właśnie taki napęd. Do tej pory wskazywano, że 20-proc. udział aut elektrycznych do 2020 r. będzie i tak mało realny. Skąd więc takie przyśpieszenie? Otóż japoński rząd zamierza przeznaczyć równowartość 135 mln dol. na budowę sieci stacji elektrycznych, gdzie będzie można naładować szybko samochodowe baterie. Dodatkowo realizowany będzie program promocji aut elektrycznych jako pojazdów ekologicznych. Taka elektryfikacja transportu pozwoliłaby Japończykom zmniejszyć zapotrzebowanie na zagraniczną ropę. Zarobią na tym rodzimi producenci aut elektrycznych, m.in. Toyota i Nissan.
A właśnie Nissan wypuści wkrótce na rynek auto całkowicie napędzane elektrycznością o nazwie The Leaf. Będzie to pojazd z pogranicza samochodów kompaktowych i aut klasy średniej. W Japonii złożono już blisko 4 tys. rezerwacji na Leafa. W USA jest jeszcze więcej chętnych – 115 tys. Nissan swoje auto promuje bardzo mocno, licząc, że uda mu się zdetronizować swojego głównego konkurenta Toyotę. Analityk Lux Research Jacob Grosse wyliczył nawet, że Nissan wręcz będzie dokładał do każdego sprzedanego auta, aby tylko wyjść na prowadzenie. W tej walce jest wspierany przez producenta baterii NEC, który liczy również na zyskanie przewagi nad związanym z Toyotą Panasonikiem.
79 proc. chińskich kierowców uważa, że w ciągu 20 lat będzie więcej aut elektrycznych niż tradycyjnych samochodów spalinowych
Fortum z Mitsubishi
Fiński koncern energetyczny Fortum współpracuje z Mitsubishi w zakresie promocji elektrycznego napędu samochodów, a tym samym redukcji emisji zanieczyszczeń powodowanych przez ruch drogowy. Podczas imprez odbywających się w Finlandii i Szwecji przedstawiane są korzyści, jakie oferuje technologia pojazdów elektrycznych oraz nowy samochód elektryczny koncernu Mitsubishi – iMiEV.