Sypie się prywatyzacyjny plan dla sektora chemicznego. Rząd liczył na atrakcyjne oferty, tych jest jednak jak na lekarstwo
Swoją ostatnią ofertę na Zakłady Azotowe Kędzierzyn i Zakłady Azotowe Tarnów niemiecki koncern PCC złożył już ponad dwa tygodnie temu. Nafta Polska (NP), która w imieniu Skarbu Państwa prywatyzuje spółki chemiczne, konsekwentnie jednak milczy na temat jej jakości.
– Propozycja PCC jest wciąż analizowana – powtarza niezmiennie Krzysztof Mering, rzecznik NP.
Tymczasem nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że rozbieżności między tym, co daje PCC, a co chciałby dostać resort skarbu, są zbyt duże, by doszło do transakcji. Jej sfinalizowanie jest mało prawdopodobne jeszcze z innego względu. Grupa Ciech porozumiała się z bankami w sprawie refinansowania zadłużenia. Tym samym spełniła warunek blokujący proces jej sprzedaży. Oznacza to, że spółka wraca do prywatyzacyjnej gry.
Ciech jest, obok ZAT i ZAK, trzecią spółką, która miała być sprzedana w ramach tzw. I grupy chemicznej. Ministerstwo Skarbu Państwa od początku chciało, by Ciech trafił do jednego inwestora w pakiecie z zakładami azotowymi z Tarnowa i Kędzierzyna. Problemy kredytowe Ciechu pokrzyżowały jednak te plany i rozpoczęto rozmowy w sprawie zbycia udziałów tylko w ZAT i ZAK. Teraz możliwy jest jednak powrót do pierwotnej koncepcji. PCC prawdopodobnie będzie musiało więc ponownie złożyć ofertę na trzy spółki. MSP szykuje się też już do rozmów z innymi kontrahentami, którzy odpadli na wcześniejszym etapie negocjacji.
Zdaniem ekspertów powodzenie prywatyzacji I grupy chemicznej wydaje się dziś jednak mało prawdopodobne.
– Polska chemia nie jest specjalnie atrakcyjna dla zagranicznych inwestorów – przyznaje Jerzy Majchrzak, dyrektor Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego.
Ministerstwo skarbu łudziło się jednak, że uda się znaleźć kupca.



– Zakłady Azotowe Puławy są naszą wizytówką. Również Tarnów nie odbiega specjalnie od tego niezłego poziomu – zaznacza Adam Leszkiewicz, wiceminister skarbu.
Papierkiem lakmusowym dla szans prywatyzacji tych firm i całego sektora miała być sprzedaż Anwilu przez PKN Orlen.
– Uważnie patrzymy na proces sprzedaży Anwilu, bo to da kluczową odpowiedź, czy polska chemia jest dobrze postrzegana, jakie jest zainteresowanie inwestorów branżowych tymi aktywami, czy chcą do Polski faktycznie przyjść, czy też tylko sprawdzają nasz rynek – mówił nam na początku miesiąca wiceminister Leszkiewicz.
Niestety, nadzieje na pozyskanie inwestora zagranicznego dla Anwilu legły w gruzach. Orlen przyznał wyłączność negocjacyjną ZA Puławy, spółce należącej do Skarbu Państwa.
– Prywatyzacja nie przynosi efektu, trzeba próbować innych rozwiązań. Skoro nie ma inwestora zewnętrznego, musimy poszukać go wewnątrz. Ciekawym rozwiązaniem wydaje się koncepcja konsolidacji sektora – mówi dyrektor Majchrzak.
Taki scenariusz jest już zresztą rozważany w Ministerstwie Skarbu – ustalił DGP. Analitycy jako firmę, która miałaby zintegrować branżę, najchętniej widzieliby Anwil.
– Anwilowi przeszkadza gorset właścicielski Orlenu, który z firmy mogącej być centrum konsolidacji robi przedmiot sprzedaży – mówi jednak Janusz Wiśniewski, były prezes ZAK i ZAT, obecnie wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej.
Bardziej realny jest zatem scenariusz, że to ZA Puławy (po ewentualnym przejęciu Anwilu i spodziewanej integracji z Policami) będą głównym ośrodkiem konsolidacji. Obok nich naturalnym partnerem w tym procesie jest też Ciech, który już kiedyś pretendował do tej roli.
– Trzeba docenić sukces zarządu Ciechu w negocjacjach z bankami i postawić nowe zadania konsolidacyjne. To dla opornych banków będzie ciekawe wyzwanie – twierdzi Janusz Wiśniewski.
Przestrzega jednocześnie, że konsolidacja nie może być celem samym w sobie.
– Mimo spodziewanego efektu synergii z kilku słabych firm nie zbuduje się natychmiast jednej silnej – dodaje nasz rozmówca.