TP ogłosiła wczoraj dane za I kwartał: zarobiła 285 mln zł. Szef Telekomunikacji Polskiej jest spokojny o wyniki za ten rok
Maciej Witucki, kiedy w 2006 roku zaczynał rządzić w TP, lepiej znał się na rachunkach bankowych niż na aparatach telefonicznych.
Wprawdzie z wykształcenia jest inżynierem, ale sam przyznawał, że jego wiedza na temat branży, w której zaczynał działać, była niewielka.
– Muszę się szybko nauczyć, co znaczą te wszystkie skróty: MTR, BSA, WRL – mówił.
Wiedzę o tajemnicach sektora musiał opanować błyskawicznie.
Branża długo zastanawiała się, co skłoniło właścicieli firmy, czyli France Telecom, do zatrudnienia Macieja Wituckiego na stanowisku prezesa największego polskiego telekomu. Czy była to doskonała znajomość języka francuskiego i to, że studiował kiedyś w tym kraju?
Maciej Witucki niewiele na ten temat mówi. Nieoficjalnie można jednak usłyszeć, że o decyzji FT przesądziły jego sukcesy zawodowe. Wprawdzie odnosił je przede wszystkim w branży finansowej, jednak były one na tyle znaczące, że można było bez pudła stwierdzić, że Witucki da sobie radę w każdej spółce. Nawet w tak gigantycznej, jak Telekomunikacja Polska. Jeszcze kilkanaście lat temu była ona porównywana do ministerstwa, które odpowiada za telefonizację całego kraju.
Opinia o telekomie zmieniała się z każdym rokiem, aż w końcu zaczęto o niej mówić jak o normalnej, giełdowej spółce, w której liczy się nie tylko telefonizacja wsi i miasteczek, ale również notowania i akcjonariat.



Maciej Witucki trafił do niej z sektora finansowego. Po powrocie z Francji, gdzie studiował m.in. w Ecole Centrale w Paryżu, zaczął pracę w banku Cetelem. W 2001 roku przeszedł do Grupy Credit Agricole, a rok później, gdy Francuzi przejęli kontrolę nad Lukas Bankiem, trafił do jego zarządu. Został wiceprezesem, kierował działem kredytów konsumenckich. W 2005 roku został szefem Lukas Banku. To on doprowadził do tego, że Lukas wyrósł na drugą potęgę na rynku kart kredytowych.
Analitycy przyznają, że doświadczenia w kierowaniu gigantycznymi strukturami finansowymi pozwoliły Wituckiemu szybko pojąć zasady, jakimi kieruje się taka potęga jak Telekomunikacja Polska. Wiedza o łączach, kablach i zasadach działania central telefonicznych w takich molochach jest najczęściej bezużyteczna.
Jednak znajomość struktur wielkich firm to za mało. W przypadku zarządzania Telekomunikacją Polską jeszcze ważniejsze okazały się umiejętności dyplomatyczne. Telekomunikacja miała srogiego obserwatora i recenzenta: Urząd Komunikacji Elektronicznej i kierującą nim Annę Streżyńską. Pierwsze lata urzędowania Macieja Wituckiego to pasmo konfliktów z UKE. Pokój został zawarty pod koniec ubiegłego roku. Analitycy przyznają, że jego zasady były wprawdzie trudne dla TP do przyjęcia, jednak spółka i tak wyszła z konfliktu obronną ręką.