Wszystko, czego szef Apple’a się dotknie, zamienia się w gadżet podbijający serca fanów. A do tego przynosi olbrzymie, idące w miliardy dolarów, zyski.
Choć wyglądem w niczym nie przypomina szefa globalnej topowej spółki, jest jedynym prezesem na świecie, który ma fanów spijających jego słowa jakby płynęły z ust Boga.
Okrągłe okulary w cienkich ramkach, jasne dżinsy, czarny golf i białe adidasy. Tak wygląda Steve Jobs, prezes koncernu Apple; zawsze tak samo od kilku lat, gdy podczas konferencji MacWorld ogłasza na scenie debiut nowych elektronicznych nowinek, które mają zmienić świat. Nie tak dawno był to dotykowy tablet iPad, a wcześniej nowatorski telefon iPhone.
To właśnie dzięki niemu Steve Jobs jest od wczoraj na ustach wszystkich analityków świata. Spółka ogłosiła, że w I kwartale sprzedała aż 9 mln iPhone'ów. To spowodowało, że wyniki finansowe koncernu są znakomite – spółka z Cupertino zarobiła na czysto 3,1 mld dol., czyli aż o 86 proc. więcej niż przed rokiem, i do tego 36 proc. więcej, niż zapowiadali analitycy.
– To złamanie prawa grawitacji – stwierdził Gene Muster, analityk firmy Piper Jaffray.
– Apple udowodnił, że jest królem świata technologii – dodał Bill Kreher, analityk firmy Edward Jones & Co.
Apple jest panem świata przede wszystkim dzięki swojemu prezesowi, królowi Doliny Krzemowej. 55-letni Jobs to jedyny prezes na ziemi, który ma fanów, a wychodzące spod jego ręki produkty – takie jak komputery Macintosh, iPod, iPhone i iPad – mają „wyznawców”. Nie ma na świecie szefa dużego koncernu, który by nie zazdrościł Jobsowi powodzenia.



Tajemnica jego sukcesu tkwi w charyzmie rezesa Apple’a.

„Zadanie zaprojektowania zwykłego zasilacza do komputera brzmi w jego ustach jak misja od Boga” – pisał amerykański magazyn „Wired”.
Andy Hertzfeld, twórca pierwszego oprogramowania Macintosh OS, dodaje, że Jobs przepełniał jego samego, a także cały zespół „mesjanistycznym zapałem”. To przekłada się na specyficzną symbolikę i język, w jakim mówi się i pisze o szefie Apple. Gdy prezentuje na konferencjach nowe urządzenia, fani wieńczą to okrzykiem: „Alleluja”. Jobs nie informuje o produktach, tylko „ewangelizuje rynek”.
Ale oprócz „genialnego Jobsa” jest też „zły Jobs”. Szef Apple ma fioła na punkcie tajemnic. Pracowników poddaje ciągłej presji, stosuje raczej zasadę kija niż marchewki. – Nie znam innej firmy, w której ludzie tak bardzo boją się utraty pracy, jak w Apple – powiedział były inżynier Apple, Edward Eigerman.
Choć ostatnie 13 lat, odkąd Jobs wrócił do Apple po kilkuletniej przerwie, to pasmo zawodowych sukcesów, prywatnie rzeczywistość nie wygląda już tak różowo. Kilka miesięcy temu przeszedł przeszczep wątroby i na długi czas zniknął z firmy. Sześć lat temu zdiagnozowano u niego zazwyczaj śmiertelnego raka trzustki, którego w jego przypadku udało się zoperować.
Prezentując wczoraj rewelacyjne wyniki Apple, Steve Jobs zapowiedział kilka kolejnych nadzwyczajnych produktów. Król z Cupertino szykuje się do kolejnego oszałamiającego podboju rynku.