Prasa ekonomiczna doszukuje się w smoleńskiej tragedii szansy na przyspieszenie zmian gospodarczych, które dotąd miał hamować prezydent.
Polska nadal opłakuje ofiary smoleńskiej katastrofy. Ale zachodni komentatorzy już patrzą w przyszłość. Ich zdaniem monopolizacja władzy, jaka dotknęła nasz kraj w wyniku tragedii, może być szansą. Na przyspieszenie.
To może diametralnie zmienić sytuację gospodarczo-polityczną kraju – czytamy w analizie agencji Bloomberg. „BusinessWeek” pisze wprost, że śmierć Lecha Kaczyńskiego przyspiesza wybory prezydenckie. A to oznacza szansę na szybsze otwarcie się na „większą swobodę w forsowaniu reform, które są konieczne do uporządkowania budżetu i usatysfakcjonowania inwestorów skoncentrowanych na stanie finansów publicznych”. Także „Handelsblatt” sugeruje, że wielka tragedia może się okazać dla Polski „sygnałem nadziei”.
Światowi analitycy hołdują przekonaniu, że to Lech Kaczyński i jego ekipa byli hamulcowymi wielkich i odważnych planów rządu Donalda Tuska. „Handelsblatt” napisał, że uniknięcie przez Polskę recesji to wyłącznie zasługa premiera, który „zręcznie unikał torped z obozu Kaczyńskich”.
Patrzenie na polskie sprawy zza granicy daje prawo do takich stwierdzeń. W kraju widzieliśmy, że ta czerń i biel mają swoje odcienie. Że sytuacja z prezydentem przedstawianym jako Wielki Wetujący jest dla koalicji po prostu wygodna. Że wystarczy rzucić pomysł, poczekać na ostrą reakcję prezydenckiego obozu i porzucić prace nad przekuciem idei w projekt ustawy. Że uwypuklanie postawy prezydenta pozwala ukryć wewnątrzkoalicyjne tarcia i opór ludowców np. wobec reformy KRUS.
Kierując się oczekiwaniami rynków i zagranicznych komentatorów, sprawdziliśmy, czy rząd jest gotowy przyspieszyć. Politycy Platformy uspokajają: do czasu wyboru nowego prezydenta nowe ustawy raczej się nie pojawią. Obawiają się oskarżeń o nadużywanie sytuacji, w której zrządzeniem losu nagle mają pełnię władzy w państwie.
Ale czy planowany na styczeń 2011 roku pakiet reform dotyczących finansów publicznych może być gotowy wcześniej? Czy prezydent, który obejmie władzę w lipcu, dostanie od razu na biurko gotowe do podpisu ważne ustawy? Część na pewno tak. Sęk w tym, że w większości będą to projekty, które praktycznie nie budziły żadnych kontrowersji. Które podpisałby i Lech Kaczyński – tydzień, miesiąc czy rok temu.
Rząd pracuje nad niewieloma trudnymi ustawami. W dodatku im bardziej kontrowersyjny temat, tym większa tajemnica spoczywa i na treści projektu, i na dacie, kiedy ujrzy on światło dzienne. Wydarzenia w Smoleńsku nie spowodowały, że lata 2010 i 2011 przestały być wyborczymi. Dziś jednak świat mówi rządowi Tuska „sprawdzamy”.

Mikołaj Wójcik



Reforma służby zdrowia, emerytur mundurowych i systemu przyznawania rent z tytułu niezdolności do pracy – te zmiany mógłby niemal od ręki wprowadzić gabinet Donalda Tuska.
Prace nad tzw. regułą wydatkową się przeciągną. I wciąż nie ma zgody co do tego, jak miałyby wyglądać system emerytalny i KRUS. Sprawdziliśmy, na ile rząd jest gotów do wprowadzenia zmian, które uzdrowiłyby finanse publiczne.
Jeszcze w tym miesiącu minister zdrowia Ewa Kopacz ma ponownie przedstawić pakiet ustaw reformujących ochronę zdrowia. Niewykluczone, że powróci do koncepcji ustawy, która zakładała obowiązek przekształcenia publicznych szpitali w spółki prawa handlowego, wydłużenie czasu pracy części pracowników medycznych czy wprowadzenie dodatkowych opłat dla pacjentów, które mogłyby pobierać publiczne szpitale. Dwa lata temu na te propozycje zmian nie zgodził się Lech Kaczyński. Zawetował trzy z sześciu ustaw, które znalazły się w tzw. pakiecie zdrowotnym przygotowanym przez resort zdrowia.

Już pracują nad mundurówkami

Kolejne gruntowne zmiany, jakich można się spodziewać, dotyczą reformy tzw. emerytur mundurowych. Plan konsolidacji przewiduje, że funkcjonariusze i żołnierze, którzy wstąpią do służby w 2012 roku lub później, zostaną objęci powszechnym systemem emerytalnym. Nie będą więc mogli np. odejść na emeryturę po 15 latach służby – mają pracować do ukończenia powszechnego wieku emerytalnego.
Z naszych informacji wynika, że zarówno MSWiA, jak i MON pracują już nad założeniami do projektów odpowiednich ustaw. Zbigniew Sosnowski, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, deklarował w marcu w rozmowie z „DGP”, że założenia do ustawy będą gotowe do końca czerwca.
Podobnie jest w MON, które kończy już nad nimi prace. Gdyby to rozwiązanie weszło w życie, pierwsze oszczędności dla kasy państwa pojawiłyby się już w 2020 r. Do 2060 r., po likwidacji emerytur mundurowych w budżecie państwa miałoby zostać nawet 17 mld zł.



Trzy pomysły na KRUS

Zmianom ustawowym ma zostać poddany też system rent z tytułu niezdolności do pracy. Ich wysokość miałaby zostać uzależniona od kapitału zgromadzonego na koncie emerytalnym. Ma to zapobiegać sytuacji, że renty są wyższe niż emerytury. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej ma już nawet gotowy projekt ustawy w tej sprawie. Nie weszła w życie, bo ustawę, która poza tymi zmianami znosiła też limity dorabiania dla rencistów, zawetował prezydent.
Najtrudniejsze sprawy, ze względu na koszty polityczne, to zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn oraz powiązanie wysokości opłacanych przez rolników podatków i składek z wysokością uzyskiwanych przez nich dochodów, czyli reforma KRUS. W tych kwestiach nie ma zgody wewnątrz samego rządu. Zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn nie chce, i otwarcie to deklaruje, Jolanta Fedak z PSL.
Na reformę KRUS nie zgadza się z kolei minister rolnictwa z ramienia ludowców – Marek Sawicki. To niejedyne zmiany, które wymagają porozumienia w samych szeregach rządu. Szerokiej dyskusji potrzebuje chociażby koncepcja na dokończenie reformy emerytalnej. Teraz są aż trzy pomysły. Jeden zakłada zmianę zasad wynagradzania zarządzających OFE powszechnych towarzystw emerytalnych (PTE), tak aby ich zyski bardziej zależały od osiąganych wyników, oraz obniżanie składek pobieranych przez PTE. Drugą koncepcję zgłasza resort pracy, wspierany przez resort finansów. Chodzi o obniżenie składki trafiającej z pensji do OFE z 7,3 proc. do 3 proc. oraz umożliwienie przejścia do ZUS. Trzecia koncepcja powstaje w Radzie Gospodarczej przy premierze, której przewodniczy Jan Krzysztof Bielecki. Nie przewiduje zmiany dotychczasowego poziomu składek trafiających do OFE, ale wypłatą emerytur z II filaru miałby się zająć ZUS bis. Rząd już próbował dokończyć reformę emerytalną, ale ustawę przewidującą, że emerytury z OFE wypłacą konkurujące ze sobą zakłady emerytalne i że nie będzie ona waloryzowana, prezydent zawetował w styczniu 2009 roku.

Zmiany w podatkach

Kolejny element reformy finansów publicznych, która może przyśpieszyć wzrost gospodarczy, to wprowadzenie tzw. reguły wydatkowej, czyli zasady, zgodnie z którą niektóre wydatki nie będą mogły rosną więcej niż 1 pkt proc. ponad inflację. Resort finansów do końca marca miał przeprowadzić audyt wydatków budżetowych. Już wiadomo, że nie uda się tego terminu dochować. A to miał być punkt wyjścia do przygotowania ustawy wprowadzającej tzw. regułę wydatkową. Wiceminister finansów Ludwik Kotecki mówił ostatnio, że realnym terminem, w jakim rząd mógłby się zająć ustawą, jest początek czerwca.
W najbliższym czasie czekają nas również zmiany w systemie podatkowym, choć nie będą miały charakteru przełomowego. Istotne zmiany dotyczą kas fiskalnych i odliczania VAT od zakupu aut i paliwa. Konieczność ich wprowadzenia wynika jednak z wyroków Trybunału Konstytucyjnego, a w przypadku VAT od samochodów – wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Kasy fiskalne mają pojawić się w gabinetach lekarskich i kancelariach prawniczych. Wprowadzone ma być ograniczenie w odliczaniu VAT przy nabyciu samochodów do 60 proc. kwoty z faktury, maksymalnie 6 tys. zł i całkowity zakaz odliczania VAT od paliwa do napędu samochodów z kratką. Wciąż trwają też prace nad zmianą systemu rozliczeń z fiskusem. Papierowe formularze miałby zastąpić system elektroniczny, kolejną rewolucyjną zmianą miało być przejęcie obowiązku rozliczania PIT przez zakłady pracy.