Szybko rośnie liczba dłużników, którym banki proponują nowe warunki spłaty kredytu. Takich zmodyfikowanych umów jest już nawet kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie.
Nowe warunki spłat otrzymują kredytobiorcy, którzy mają problem z oddaniem długów. Propozycja zmiany może wyjść od klienta lub od banku.
To pierwsze rozwiązanie jest korzystniejsze, bo banki doceniają to, że są uprzedzane o problemach dłużnika. Bankowcy twierdzą, że taką taktykę stosuje coraz więcej Polaków.
– W ciągu ostatniego roku liczba klientów, którzy inicjują kontakt z bankiem, wzrosła przynajmniej kilkakrotnie – mówi DGP Maciej Szczechura, wiceprezes Eurobanku.
Informacje o tym, że klienci coraz częściej sami pytają o możliwość zmiany warunków kredytu, otrzymaliśmy także od Lukas Banku. Z rozmów „DGP” wynika, że zmiany zasad spłacania długów zainicjowane przez klientów stanowią 30–40 proc. spraw.
Instytucje specjalizujące się w kredytach gotówkowych restrukturyzują umowy kredytowe na ogromną skalę.
– Do 2008 roku przeprowadzaliśmy kilkadziesiąt restrukturyzacji kredytu miesięcznie. Obecnie rozpatrujemy kilkanaście tysięcy wniosków – mówi Maciej Szczechura.
W BPH w ostatnim półroczu liczba wniosków sięgnęła prawie 50 tys., w Fortis Banku – 11 tys. Zazwyczaj ponad połowa zgłoszeń jest finalizowana. Klient spłaca wówczas kredyt na nowych zasadach.
Banki proponują głównie obniżenie miesięcznej raty, choć nie na stałe – najczęściej na 3–6 miesięcy. Warunkiem skorzystania z takiego rozwiązania jest spłata zaległych rat. Bank może też pozwolić oddać tylko odsetki, ale też czasowo, np. na 12 miesięcy.



Rzadziej proponowane są tzw. wakacje kredytowe, czyli niespłacanie rat przez kilka miesięcy. Takie rozwiązanie stosowane jest najczęściej w przypadku kredytów hipotecznych.
– Z punktu widzenia banku ważne jest to, by po na przykład obniżeniu rat utrzymać dyscyplinę regularnego spłacania zobowiązań, a tymczasem przerwa może działać demobilizująco na klientów – mówi Maciej Szczechura.
Odroczone płatności zostają rozłożone na pozostałe do spłaty raty lub doliczone w formie dodatkowych płatności na końcu kredytowania.
Zdarzają się też inne rozwiązania: np. Kredyt Bank zaproponował klientom z największymi problemami nawet 40–50 proc. redukcję zadłużenia części kapitałowej z jednoczesnym umorzeniem odsetek. Ale klient pozostałą część zobowiązań musiał spłacić w ciągu maksymalnie sześciu miesięcy. Skuteczność tego programu była niewielka.
– Zrealizowało go zaledwie ok. 15 proc. klientów, którym to zaproponowaliśmy – mówi Andrzej Pasternacki z Kredyt Banku. Oferta dotyczyła szczególnie klientów przekredytowanych. Bank ma z nimi poważny problem, dlatego przygotowuje teraz program obniżki miesięcznych rat.