Aż 30 firm, zajmujących się wyposażeniem wnętrz, planuje wejście do Polski. Wśród nich dominują francuskie przedsiębiorstwa
Informacje o tym, że Polska poradziła sobie z kryzysem, zwróciły na nasz rynek uwagę m.in. francuskich firm zajmujących się wyposażeniem wnętrz i meblami. Zamierzają teraz rozwijać u nas biznes.
– Wśród nich są sieci Cuisne Plus czy Schmidt specjalizujące się w sprzedaży wyposażenia do kuchni i łazienek oraz Genevieve Lechu i Guy Degrenne, oferujące elementy dekoracji stołów. Jest też La Foir'Fouille, sieć sklepów z artykułami urządzania wnętrz – mówi Adam Wroczyński z Akademii Rozwoju Systemów Sieciowych.
Polski rynek w swojej strategii rozwoju uwzględniają także Szwedzi oraz Australijczycy, którzy za pośrednictwem sklepów Howards Storage World z produktami do przechowywania rzeczy chcą zaistnieć w polskich domach.
Zagraniczne firmy do Polski przyciągają przede wszystkim ogromne perspektywy wartego 20 mld zł rynku wyposażenia wnętrz. A ten rok ma przynieść dalszy, kilkuprocentowy wzrost sprzedaży. W kolejnych latach, wraz z ożywieniem na rynku mieszkaniowym, analitycy nie wykluczają powrotu do prosperity, kiedy to rynek rósł w tempie około 15 proc. w skali roku. Szczególnie że, jak szacują eksperci, meble i wyposażenie w około 40 proc. polskich domów wymagają wymiany. Do tego, jak zauważają analitycy PMR, dodatki wnętrzarskie są coraz częściej wymieniane tylko dlatego, że moda się zmieniła.



Francuzi chcą podbić polski rynek dzięki swojemu wzornictwu oraz wysokiej jakości produktów. I mają szanse osiągnąć cel. O ile Polska jest zaliczana do liderów eksportu i produkcji mebli na świecie, gdzie w rankingach zajmuje odpowiednio 4 i 10 miejsce, o tyle we wzornictwie i stylistyce wciąż pozostajemy w tyle. Tę lukę zauważyli już inni i w ostatnich latach na naszym rynku pojawiło się kilka polskich firm specjalizujących się w elementach wyposażenia wnętrz. Mowa na przykład o Flo, Decorador czy Cafe Decor. Nową strategię obrał też Black Red White, który mocniej stawia na wzornictwo, próbując stać się tym samym konkurencją dla szwedzkiej Ikei.
– To jednak wciąż mało, przez co polskie mieszkania ciągle odbiegają od standardów wykończenia obowiązujących na zachodzie Europy. To też powoduje, że krajowy rynek wciąż jest mało konkurencyjny, co zachęca zagranicznych graczy do próbowania na nim swoich sił – zauważa Patrycja Nalepa, analityk z PMR.
Zgadza się z tym Joanna Cabaj z Akademii Rozwoju Systemów Sieciowych, która podkreśla, że polski rynek wyposażenia wnętrz wciąż jest zdominowany przez niezależnie działających przedsiębiorców.
Szacuje się, że sklepy indywidualne odpowiadają za około 40 proc. wartości tego rynku. A polscy konsumenci coraz większą wagę przywiązują do marek, zwłaszcza tych zagranicznych, których wciąż jest mało w porównaniu z polskimi wytwórcami, dominującymi na krajowym rynku.
– Zagraniczne sieci mają więc szanse na podbicie polskiego rynku. Muszą jednak pamiętać jeszcze o cenie, na którą polski konsument wciąż zwraca uwagę – zaznacza Joanna Cabaj.
Konkurencja cenowa może doprowadzić do tego, że niedostępne dotąd dla przeciętnego konsumenta, bo drogie, designerskie rozwiązania znajdą się w zasięgu ręki dla większej liczby Polaków.
– Polskie firmy nastawione na wzornictwo oferują dziś swoje produkty zbyt drogo. Wejście nowych graczy może wreszcie wymusi na nich zmianę strategii działania – uważa Elżbieta Opiła z Instytutu Wzornictwa Przemysłowego.
Ucierpieć mogą natomiast tradycyjne sklepy, które nie dość, że nie dysponują znaną marką, to jeszcze ze względu na mniejszą skalę działalności nie będą w stanie obniżyć ceny. Niemniej jednak, jak uważają analitycy z PMR, nie znikną one z rynku. Stanowią one główne źródło zaopatrzenia w artykuły wyposażeniowe i dekoracyjne mieszkańców małych i średnich miast.