Wczoraj GUS opublikował nowy koszyk konsumenta – wynika z niego, że mimo kryzysu Polacy więcej wydają na usługi medyczne, wypoczynek w hotelach czy posiłki w restauracjach.
Na podstawie koszyka towarów i usług GUS wylicza wskaźniki inflacji. Coroczne rewizje jego składu odzwierciedlają zmiany stylu życia Polaków, choć nie tylko. W tegorocznej rewizji wyraźnie (o 0,7 pkt proc.) wzrósł udział kosztów związanych z użytkowaniem mieszkania i opłatami za gaz czy prąd.
– To pochodna tego, że w 2009 roku wzrosły ceny tych usług. A konsument nie może z nich zrezygnować, więc w koszyku uwzględniono, że faktycznie więcej na nie wydajemy – mówi Piotr Kalisz, główny ekonomista Citibanku Handlowego.
W efekcie koszty mieszkania stanowią 1/5 naszych wydatków.
Odwrotnie jest z wydatkami na odzież i obuwie, których ceny od wielu miesięcy spadają, a więc siłą rzeczy spada ich udział w koszyku dóbr (w 2010 r. o 0,3 pkt proc. w porównaniu do 2009 roku). Spadek udziału żywności to kontynuacja tendencji utrzymującej się od wielu lat. W 2005 roku sięgał on 27 proc. wydatków przeciętnego gospodarstwa domowego, dziś jest to 24 proc.
Zdaniem Jakuba Borowskiego znamienne jest także to, że pomimo kryzysu, wolniejszego wzrostu płac i niełatwej sytuacji na rynku pracy Polacy nie zrezygnowali z posiłków w restauracjach czy korzystania z hoteli.
– Innymi słowy, struktura wydatków w 2009 roku zmieniła się w sposób typowy dla gospodarki, zmniejszającej lukę rozwojową w porównaniu do krajów rozwiniętych – wzrósł udział dóbr, na które popyt rośnie zwykle wraz z dochodami, a spadł udział dóbr, które są nam niezbędne niezależnie od wszystkiego – ocenia ekonomista Invest-Banku.