Polski rynek kredytowy opiera się na mocnych fundamentach i ma przed sobą dobrą długofalową perspektywę, ale krótkofalowo może ucierpieć, jeśli centrale banków zachodnich przykręcą kurek z pieniędzmi - powiedział we wtorek PAP analityk banku inwestycyjnego Merrill Lynch (ML) Radosław Bodys.

"Poziom kredytów w Polsce jest bardzo niski, nawet z punktu widzenia poziomu rozwoju gospodarczego, a bilans systemu bankowego zdrowy" - wskazał ekspert.

Wartość kredytów względem PKB wynosi w Polsce niespełna 37 proc. wobec 172 proc. w USA i 126 proc. w Niemczech. Wskaźnik wartości kredytów względem wielkości depozytów wynosi w Polsce 103 proc. (103 zł kredytu ma pokrycie w 100 zł depozytu), podczas gdy w USA sięga 360 proc. Kredyt hipoteczny w proporcji do PKB wynosi w Polsce 10 proc., a w USA 80 proc.

"Jeśli spojrzeć na te czynniki czysto fundamentalne, to polski rynek kredytowy wygląda bardzo przyzwoicie" - podkreślił Bodys.

Nie wykluczył jednak, iż w obecnej rozchwianej sytuacji na rynkach finansowych centrale banków europejskich, które w Polsce prowadzą swoje operacje, będą minimalizowały wszelkie ryzyko i wydadzą dyspozycję, aby zacieśnić warunki udzielania kredytów, bo taka będzie ich globalna polityka.

"Mocne fundamenty polskiego rynku kredytowego w krótkim czasie na taką decyzję nie będą miały wpływu" - dodał analityk.

Analityk ML nie widzi zagrożenia dla dłużników, którzy zaciągnęli kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich lub euro

Zdaniem Bodysa, wiele będzie zależeć od tego, czy problemy w globalnym systemie finansowym będą się przedłużały. Jeśli strumień pieniądza z banków zachodnich do banków w Polsce zmniejszy się, wywoła to większe trudności gospodarstw domowych i firm w uzyskiwaniu kredytu, który udzielany będzie na gorszych warunkach.

Analityk ML nie widzi zagrożenia dla dłużników, którzy zaciągnęli kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich lub euro, ponieważ obecna sytuacja sprzyja redukcji stóp procentowych w eurostrefie i Szwajcarii, a tym samym powiększy się na korzyść Polski tzw. spread - czyli różnica w poziomie oprocentowania głównej stopy procentowej, co sprzyja umacnianiu złotego.

Rzeczywiście poważny kryzys powstałby, według Bodysa, wówczas, gdyby banki europejskie doszły do wniosku, że muszą likwidować portfele aktywów, w których są aktywa z różnych krajów, w tym polskie. Wówczas doszłoby do odpływu kapitału z całego świata, co zaszkodziłoby notowaniom walut wszystkich rynków wschodzących, do których zaliczana jest Polska.