Desygnowany na komisarza UE ds. energii Niemiec Guenther Oettinger zapowiedział w czwartek podczas przesłuchań w Parlamencie Europejskim (PE) "europeizację" polityki energetycznej. Polskim europosłom spodobało się, że naciska na dywersyfikację dostaw energii, by zapewnić bezpieczeństwo energetyczne i zmniejszyć zależność UE od Rosji.

Podczas trzygodzinnego przesłuchania w Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii PE Oettinger musiał też tłumaczyć się z podejrzeń o antysemityzm. Zaprzeczył, zapewniając, że ma bliskie kontakty z niemiecka wspólnotą żydowską.

"Komisarz Oettinger to ambitny polityk regionalny, który zyskał szansę, by stać się ważną postacią na szczeblu europejskim. Jeśli będzie prowadził europejską politykę energetyczną, która leży w interesie państw członkowskich, w tym Polski, należy cieszyć się z tej nominacji" - podsumowała przesłuchanie prof. Lena Kolarska-Bobińska (PO).

Z zadowoleniem przyjęła deklarację Oettingera, że Unia potrzebuje europeizacji polityki energetycznej i dużo większej solidarności w tych kwestiach. "Mówił, że energia to dobro publiczne, do którego każdy kraj musi mieć dostęp. Jeśli dostawy energii dla danego państwa są zagrożone, inne kraje musi obowiązywać solidarność energetyczna, muszą udostępniać swoje zasoby" - relacjonowała. Te słowa są zgodne z podnoszonym przez Polskę postulatem solidarności energetycznej w UE.

Także Konrad Szymański (PiS) przyznał po przesłuchaniu, że Oettinger "lepiej niż jego poprzednik rozumie rolę dywersyfikacji dostaw dla bezpieczeństwa energetycznego".

Oettinger oświadczył, że "zna i traktuje poważnie troski" wynikające z rosnącego uzależnienia energetycznego UE od Rosji. Choć uznał, że "blokowanie Nord Streamu byłoby dzisiaj niewłaściwe", podkreślał, że w przyszłości to Unia Europejska powinna zajmować się negocjacjami energetycznymi, nie zaś poszczególne państwa, a umowy bilateralne powinny być zastąpione umowami wspólnymi, przygotowanymi na szczeblu europejskim. "Unia Europejska powinna mówić jednym głosem w sprawie energii" - przekonywał. Jego zdaniem trzeba położyć "większy nacisk na dywersyfikację dostaw przez gazociąg Nabucco, transport morski i połączenia na Morzu Śródziemnym".

"Problemem jest pasywność w deklaracjach dotyczących rosnącego udziału Gazpromu w rynku europejskim. Powodem mogą być jego silne związki z niemieckim przemysłem energetycznym, który promuje takie poglądy w Unii Europejskiej" - zauważył Szymański.

Oettinger odpierał zarzuty, że jako niemiecki komisarz ds. energii będzie występował w interesie niemieckiego przemysłu energetycznego. "Nie jestem komisarzem niemieckim, jestem komisarzem dla Europy i nie stanę po stronie niemieckich struktur (energetycznych)" - powiedział. Przyznał, że ma bliskie kontakty z niektórymi szefami grup energetycznych, ale zapewnił, że pozostanie niezależny i odporny na wpływy grup interesów gospodarczych.

"Nie mam akcji E.ON, RWE ani innych grup energetycznych, ale mam bliskie kontakty z tymi przedsiębiorstwami" - powiedział Oettinger.

56-letni Oettinger, chadecki premier Badenii-Wirtembergii od 2005 roku oraz przewodniczący CDU w tym landzie, został też zapytany przez jedną z eurodeputowanych o przynależność do organizacji "znanej z deklaracji antysemickich".

"Mój poprzednik (na stanowisku premiera Badenii-Wirtembergii) był członkiem fundacji i ja to członkostwo po nim odziedziczyłem. Odmówiłem jednak uczestnictwa w spotkaniach tej fundacji" - odpowiedział Oettinger.

Zapewnił, że ma "intensywne i pełne zaufania stosunki ze wspólnotą żydowską".

Oettinger już w 2007 roku wywołał polemikę kontrowersyjnym przemówieniem na pogrzebie byłego nazisty, jednego z wcześniejszych premierów Badenii-Wirtembergii Hansa Filbingera, który został zmuszony do dymisji w 1978 roku, gdy ujawniono, że w czasie II wojny światowej był sędzią w marynarce wojennej.

Oettinger powiedział, że Filbinger nie był narodowym socjalistą, tylko przeciwnikiem reżimu nazistowskiego, który podobnie jak miliony innych ludzi nie mógł wyzwolić się z okowów dyktatury. Polityk został oskarżony przez opozycję oraz media o relatywizację historii. Także kanclerz Niemiec Angela Merkel upomniała go publicznie. Kilka dni po kontrowersyjnym przemówieniu Oettinger zdystansował się od swych własnych słów i przeprosił za nieporozumienie.