Edukacja uchroni klientów funduszy, banków czy biur maklerskich przed prostymi chwytami marketingowymi, a dalej przed stratami, jakich nie byli świadomi.
W ubiegłym roku Komisja Nadzoru Finansowego nałożyła na TFI obowiązek informowania w reklamach o ryzyku związanym z inwestowaniem w fundusze inwestycyjne. Ruch ten został pozytywnie odebrany przez uczestników rynku. Fundusze epatowały historycznymi, często bardzo wysokimi zyskami, które miały być pewnikiem przyszłych, równie atrakcyjnych wyników. Stosowanie takich praktyk było czystym cynizmem. Decyzja KNF wpisywała się w ogólną tendencję europejskich rynków kapitałowych. Brak należytej wiedzy o coraz bardziej zaawansowanych produktach finansowych powodował sytuacje, w których klienci czuli się oszukiwani. W projekcie rozporządzenia Ministerstwa Finansów, proponując swoje produkty, TFI będą musiały uwzględnić sytuację finansową potencjalnych klientów: dzielić ich na profesjonalnych i indywidualnych. Mniej doświadczonym klientom fundusze będą musiały udzielać bardziej szczegółowej informacji o produktach. Chodzi o to, by decyzje inwestycyjne były podejmowane przez klientów z pełną świadomością ich możliwych skutków finansowych. W przypadku gdy towarzystwo nie uzyska od klienta wymaganych informacji, nie będzie mogło rekomendować mu swoich usług. Jak będzie wyglądała praktyka? Czas pokaże, ale doprawdy trudno uwierzyć mi w to, że doradca finansowy opłacany w zależności od uzyskanego wyniku nie zaoferuje osobie ocenionej jako posiadająca niewielką wiedzę ekonomiczną i z awersją do ryzyka jakiegoś ryzykownego produktu, od którego on będzie miał niezwykle wysoką prowizję.
Droga ochrony inwestora indywidualnego przed zbyt dużym ryzykiem powinna być mimo wszystko inna. Być może dłuższa i bardziej pracochłonna. Chodzi mianowicie o powszechną edukację społeczeństwa z zakresu podstawowej wiedzy o rynku kapitałowym. Podstawowa wiedza z zakresu funkcjonowania giełdy oraz systemu bankowego w dzisiejszych realiach wydaje się być absolutnie niezbędna. I nie chodzi tu o to, żeby każdy, kto przychodzi do funduszu, miał wiedzę porównywalną z maklerem z 15-letnim doświadczeniem. Raczej chodzi o to, żeby przeciętny klient funduszu, banku czy biura maklerskiego nie dawał się nabierać na proste chwyty marketingowe, jakim jest np. podawanie historycznych stóp zwrotu z celowo dobranego okresu. Na takie właśnie proste sztuczki towarzystwa funduszy inwestycyjnych biura maklerskie i banki łowią swoich klientów.