Brytyjski minister finansów Alistair Darling jest bliski znacjonalizowania przeżywającego trudności banku hipotecznego Bradford & Bingley (B&B) - twierdzą dzienniki "Times" i "Daily Telegraph".

Według sobotniego "Timesa" Darling zawiadomił pracowników, że powinni być przygotowani na taką ewentualność, choć decyzja co do nacjonalizacji nie została jeszcze podjęta. Zdaniem "Daily Telegraph" źródła w city nie wierzą, że bank w obecnej sytuacji nacechowanej niepewnością zdoła utrzymać niezależność.

Podejmowane w ostatnich dniach przez regulatora brytyjskiego rynku usług finansowych (FSA) próby znalezienia chętnego na przejęcie B&B nie powiodły się.

Po upadku z końcem ub. roku banku hipotecznego Northern Rock rząd uzyskał nowe uprawnienia do przejmowania banków, które popadły w kłopoty.

"Daily Telegraph" nie wyklucza, iż po znacjonalizowaniu B&B zostałby on połączony z przejętym wcześniej przez rząd bankiem Northern Rock.

Nacjonalizacja B&B z aktywami i zobowiązaniami na łączną kwotę 40 mld funtów zdaniem "Timesa" wywoła sprzeciw udziałowców, którzy niedawno dokapitalizowali bank sumą 400 mln funtów dla poprawy jego bilansu.

Przejęcie banku uczyniłoby bezpieczniejszymi depozyty oszczędnościowe klientów

Obecnie ich depozyty gwarantowane są przez rząd tylko do kwoty 35 tys. funtów. Łączną wartość depozytów oszczędnościowych zdeponowanych w banku przez ok. 2,5 mln klientów ocenia się na 22 mld funtów.

B&B specjalizujący się w finansowaniu kredytów hipotecznych przeznaczonych na zakup nieruchomości pod najem i w innych ryzykownych kredytach na rynku mieszkaniowym, ma od kilku miesięcy problemy finansowe.

W piątek za jedną akcję towarzystwa płacono na londyńskim parkiecie 20 pensów wobec 5 funtów 36 pensów w marcu 2006 r.

B&B powstał z połączenia w 1964 roku dwu towarzystw hipotecznych w 1964 r. będących własnością członków. Towarzystwa Bradford oraz Bingley przed połączeniem działały samodzielnie od 1851 r. W 2000 r. B&B przekształcił się w spółkę akcyjną notowaną na giełdzie. Z końcem 2007 r. bank zatrudniał 3,2 tys. osób.