Sieci reklamowe łączą siły, aby odbić część reklamodawców portalom internetowym. Wpływy z reklamy graficznej tylko w III kwartale skurczyły się o 8 proc. Sieci reklamowe i portale rozpoczęły wojnę cenową w branży internetowej. Wydawcy prasowi i telewizyjni ostrzegają, że odbudowa rynku po takim starciu trwa latami.
Sieci reklamowe, które dotychczas ze sobą konkurowały – jak Ad.Net i ARBOnetwork – łączą siły. Chcąc odebrać pieniądze największym portalom, obie sieci wprowadziły ofertą, która przyciągnąć ma reklamodawców większym zasięgiem i cenami reklam jeszcze niższymi od oferty portali.
To nie pierwszy taki pomysł.
– Podobny produkt już sprawdził się na rynku radiowym, pozwalając stacjom lokalnym i regionalnym na skuteczne konkurowanie z największymi rozgłośniami komercyjnymi – mówi Rafał Oracz, dyrektor generalny CR Media Consulting, która pomaga przy wprowadzaniu oferty Ad.Net.
Chodzi o pakiet Drapacz Chmur FM, który powstał trzy lata temu i wymierzony był w największe stacje radiowe, jak RMF FM czy Radio Zet. Już w 2006 roku, gdy pojawił się w sprzedaży, pozwolił stacjom lokalnym zwiększyć udział w rynku reklamy radiowej o 18 proc.
– Teraz chcemy ten scenariusz powtórzyć w internecie – dodaje Rafał Oracz.
Czy jest to możliwe? Wygląda na to, że sieci reklamowe nie mają innego wyjścia. Bez zawierania sojuszy i obniżania cen nie będą bowiem w stanie przetrwać na coraz bardziej kurczącym się rynku. Ich główne źródło przychodów – reklama graficzna – tylko w III kwartale skurczyło się, według szacunków CR Media Consulting, o 8 proc.
Sojuszy szukają też inne sieci reklamowe, choć ich pomysły bywają nieco odmienne. IDMnet, sieć należąca do holdingu Zbigniewa Benbenka, stworzyła w tym roku ofertę z portalem o2.pl. W ich pakiecie Adrakieta zdaniem obserwatorów w niektórych przypadkach reklamy można kupić taniej niż w e-Drapaczu.
Branża internetowa jednak z niepokojem patrzy na na najnowsze pomysły sieci reklamowych. Obawia się bowiem powtórki z rynku telewizyjnego, na którym już wiosną wybuchła wojna cenowa. W efekcie stacje zaczęły sprzedawać reklamę taniej o 25 proc., po nich zaś ceny obniżyły stacje radiowe. Na efekty nie trzeba było długo czekać.
– Sami sobie ściągnęliśmy kryzys na głowę – przyznał Jaromir Sroga, dyrektor sprzedaży i marketingu Eurozetu, podczas branżowej konferencji Media Summit.
Również telewizje zdają sobie sprawę, że skutki tegorocznej wojny cenowej będą dla nich bolesne.
– Powrót do poziomu cen sprzed kryzysu zajmie trzy, a nawet cztery lata – przyznaje Maciej Stec, członek zarządu Grupy Polsat.
Według ekspertów podobnie może być w internecie.
– Na razie sytuacja wygląda stabilnie. Ale jeden mocniejszy ruch kogokolwiek z kierunku dalszych obniżek może wywołać lawinę – tłumaczy dyrektor biura reklamy jednego z portali.