Energetycy twierdzą, że jeśli URE zachowa ceny prądu dla ludności na 2010 rok na takim poziomie, jak obecny, będą na tym tracić. Tak jak tracą już w tym roku.
Mariusz Swora, prezes Urzędu Regulacji Energetyki, wyraźnie dąży do utrzymania przyszłorocznych cen dla gospodarstw domowych na poziomie maksymalnie zbliżonym do tegorocznych. Taki obrót spraw zapewniałoby przyjęcie przez energetyków do kalkulacji cen detalicznych ceny hurtowej 170 zł za 1 MWh, na co nie chcą się zgodzić sprzedawcy prądu. URE formalnie nie wskazał jeszcze ceny hurtowej, jaką skłonny jest zaakceptować, ale nic nie wskazuje na to, żeby spór miał się niedługo zakończyć.
W ocenie sprzedawców ceny hurtowe mogą jeszcze spaść z obecnych około 185-190 zł, ale nie o 15 zł.
– Jest koniec listopada i nadal nie można kupić w hurtowych kontraktach rocznych energii elektrycznej na 2010 rok po cenach, jakie sugeruje URE. Nie widać też żadnych przesłanek, które wskazywałyby, że ceny hurtowe mogą spaść do poziomu 170 zł. Nie ma takich ofert sprzedaży – mówi Piotr Rudziński, wiceprezes zarządu EnergiiPro Gigawat.
– Moim zdaniem osiągnięcie średniej ceny hurtowej w wysokości 170 zł nie jest możliwe. Biorąc pod uwagę koszty produkcji, ale także tendencje związane ze spadkiem zapotrzebowania na energię elektryczną kupowanie średnio poniżej 195–200 zł w hurcie na przyszły rok i w przyszłym roku będzie trudne – uważa Roman Pionkowski z Energi.
Również w opinii Południowego Koncernu Energetycznego sprzedaż prądu przez wytwórców po cenie sugerowanej przez regulatora jest mało realna.
– Możliwość przyjęcia ceny hurtowej energii na 2010 rok na poziomie 170 zł za 1 MWh jest bardzo mało realna. Na cenę energii rzutują koszty paliwa, ale także koszty ochrony środowiska wynikające z przyjęcia pakietu klimatycznego. Zmniejszanie emisji pociąga za sobą konieczność inwestowania w nowe moce wytwórcze. Koszty są rozłożone na lata, ale muszą znaleźć swoje odbicie w cenie energii – mówi Patrycja Hamera-Pierzchała z Południowego Koncernu Energetycznego.
23 proc. Tyle prądu sprzedawanego w Polsce kupują gospodarstwa domowe.